W |
stałam o 9:00, lekcje
miałam dopiero o 11:15.Wstałam, ubrałam niebieski top w kwiatki i ulubione
krótkie spodenki dżinsowe. O 9:25 przyszły dziewczyny. Zjadłyśmy po jogurcie, i
poszłyśmy do mojego pokoju. Sasha usiadła na krześle, Yasmin na łóżku ,a ja na
podłodze. Dziewczyny jak zawsze były uśmiechnięte, teraz były poważne.
-Słuchajcie,
musimy coś z tym zrobić-powiedziała Sasha jako pierwsza przerywając cisze.
-No, ale co?-
zapytałam ironicznie.
-Musimy się
dowiedzieć skąd się biorą nasze moce, musimy się nauczyć je kontrolować,
dowiedzieć się po co one są.-odpowiedziała Yasmin po chwili zastanowienia.
-Ja uważam że
Yasmin ma racje, przede wszystkim musimy nauczyć się je kontrolować- zgodziłam
się patrząc do dziewczyn. Nie chciałam światowej sensacji, że nagle dziewczyna
z Malibu ma moce. A podejrzewałam że nie umiejętność ich kontrolowania może to
spowodować.
-Ok, mam pomysł ,
po szkole przyjdziemy do ciebie i poeksperymentujemy z mocami- zaproponowałam
Sasha. Przekrzywiłam głowę. Zastanowiłam się chwilę. Jak dla mnie nie był to
dobry pomysł.
-Dobra- zgodziłam
się po chwili-ale teraz chodźmy, bo się spóźnimy na chemie-powiedziałam patrząc
na zegarek.
-Jasne-odpowiedziały
Sasha i Yasmin zadowolone.
Wzięłam torbę
,przerzuciłam ją przez ramię, dziewczyny wzięły swoje torby i poszłyśmy do
szkoły. Pierwsza lekcja była beznadziejna, ponieważ pani Will zrobiła
niezapowiedzianą kartkówkę .Potem była
historia .Na szczęście z tego referatu dostałyśmy po 5-. Lekcje się tak
dłużyły że szok, szczególnie mata. Ale teraz była już ostatnia lekcja-fizyka.
Myślałam o naszych zdolnościach. A może one są po to żeby walczyć ze złem? Ale
tak jak szybko ten pomysł wpadł do mojej głowy, tak też szybko ją opuścił.
Przecież jedyne zło na tym świecie to szkoła i podłe, starsze siostry. Jedna tylko
rzecznie dawało mi spokoju- skąd one się wzięły? W końcu np. Peter Parker
zdobył moce dzięki temu że ugryzł go
radioaktywny pająk. Ale nas nie ugryzł radioaktywny pająk ani nie pochodzimy z
planety Krypton! Byłam tak zajęta rozmyślaniem o mocach, że wogule nie skupiłam
się na lekcji.
-Dziękujemy za
zaszczycenie nas swoją obecnością panno Lin-usłyszałam surowy głos panna
Greena.
-Przepraszam-
bąknęłam cała zaczerwieniona ze wstydu.
Na szczęcie
zadzwonił po 15 minutach dzwonek .Szybko się spakowałam i wyszłam z pracowni z Sashą i Yasmin.
- Co się stało?-
spytała Yasmin. Chyba zauważyła że duchowo nie byłam obecna na lekcji.
-Po prostu
myślałam o naszych mocach, może po to one są byśmy mogły walczyć ze złem-
zasugerowałam, ale natychmiast spuściłam oczy ze wstydu. Przecież to nie
realne. Nie wierzyłam w to , że istnieją jakieś potwory. Chociaż jeszcze dzień
wcześniej nie wiedziałam że w życiu realnym istnieje magia.
-No co ty?-
odpowiedziała Sasha zdumiona.
-A może Jade ma
racje, co jeśli mamy walczyć ze złem np. wampirami, wilkołakami czy też z jakimiś
czarnoksiężnikami lub czarodziejami, czarownicami-powiedziała Yasmin po chwili
zastanowienia.
-Żartujesz-powiedziała
piskliwie Sasha, chyba nie za bardzo jej
się ten pomysł spodobał - Naprawdę myślisz że na świecie istnieją typy spod
ciemnej gwiazdy?
-Nie wiem, ja
tylko tak zasugerowałam. Po naszym odkryciu, nie wykluczam takiej opcji-powiedziałam
speszona.
Sasha miała zamiar
odpowiedzieć, ale już byłyśmy pod moim domem. Otworzyłam drzwi i od razu weszłyśmy
na górę, a potem prosto do mojego pokoju. Rzuciłyśmy torby na podłogę ,i
usiadłyśmy na łóżko.
-No dobra ,załóżmy
że mamy moce po to żebyśmy walczyli ze złem, ale skąd one się wzięły? Przecież
nawet Harry Potter odziedziczył moc po rodzicach-odpowiedziała Sasha- A po
drugie skąd mamy wiedzieć z kim walczyć, jak walczyć? To trzeba wiedzieć. A na
razie kroczymy jak dzieci we mgle.
-Sasha, ma racje,
mamy bardzo dużo pytań a mało odpowiedzi –powiedziała Yasmin.
-Dobra spokojnie,
musimy się zastanowić-powiedziałam spokojnym tonem. Ale w środku wcale nie była
spokojna.
-Ok, podsumujmy,
mamy moce, a Jade podejrzewa że zostałyśmy wybrane żeby walczyć że
złem-powiedziała Sasha niepewnym głosem. Zapewne nie była przekonana do tej
teorii.
-Dobra, poćwiczmy
nasze moce-zaproponowałam , lekko przestraszona. Czułam się zagubiona. Nie wiedziałam nic o
tych mocach. A ni o odpowiedzialności z nimi związanych. Wzięłam szklankę z
wodą, zacisnęłam dłoń i pomyślałam o ciepłej herbacie, o ostrej papryczce
chilli. I nagle woda zaczęła bulgotać. Rozłożyłam teraz dłoń i dla odmiany
pomyślałam o zimnej wodzie i lodach. I woda zamieniła się w lód. Spróbowałam
tak kilka razy. Za każdym razem się udało. Ale nagle zaczęła szumieć mi woda.
Dosłownie słyszałam wodę, która była w szklance .Czułam coś bardzo
intensywnego. Podniosłam rękę i nagle woda zaczęła lecieć do góry. Ciągle pięła
się ku górze. Tylko skąd ona przybywała?
-Wow-
odpowiedziała. Chyba tylko tyle mogła powiedzieć.
-Dobra, fajnie,
myślę że teraz ja spróbuję-odpowiedziała Yasmin. Sądząc po jej minie, była pod
wrażeniem. Ale w jej oczach dostrzegłam
, że jest tak samo przestraszona jak ja
Nie lubiła zmian. A już na pewno nie takich.
I usłyszałam
głos Sashy ‘’To jest niemożliwe’’ i teraz ja pomyślałam ‘’Zgadzam się’’.
-Tak, Jade masz
racje to jest niemożliwie-odpowiedziała mi
Sasha.
-Zgadzam
się-powiedziała Yasmin
-Dobra, ważne że
już coś nam wychodzi-powiedziałam zadowolona. W każdym razie żadnego wypadku
nie zarejestrowałam.
Podeszłam do nocnego
stolika po mój kubek. I nagle wyślizgnął
mi się z ręki. Już miał spaść , ale nagle się zatrzymał. Stanął w powietrzu.
-Kto to zrobił?-
zapytałam nieco zszokowana.
-Ja też tego nie
wiem-powiedziała zdziwiona Yasmin
-A może to ja?-
zasugerowała cicho Sasha
-Dobra, sprawdzimy
to-odpowiedziała Yasmin.
-Zróbmy
eksperyment- zaproponowałam. Miałam małą nadzieję, że jak już co , to wybuchnie
pokój Cloe, a nie mój.
Wzięłyśmy więc
książkę. Ja miałam ją puścić, a Sasha miała zatrzymać. I to jej się udało. Na
początku jej nie szło. Ale gdy się skupiła szło jej doskonale.
-A więc ty
zatrzymujesz przedmioty ,ja czytam w myślach, a ty kontrolujesz wodę,
szok-odpowiedziała Yasmin jednym tchem.
-Dobra, może
zabierzmy się lepiej za odrabianie lekcji, bo robi się późno-powiedziała po
chwili Sasha patrząc na zegarek.
-Sasha ma racje,
co kol wiek się stało musimy udawać że wszystko jest ok- stwierdziłam. Nie
miałam znaleźć się w pokoju bez klamek. I tak kończąc rozmowę zabrałyśmy się do
robienia prac domowych. Skończyłam już chemię i biologię, właśnie miałam zamiar
robić WOS.
-Przebrnęła może
któraś z was przez chemię?- zapytała sennie Sasha . Chyba była już zmęczona.
-Ja już
przebrnęłam przez chemię i biologię-odpowiedziałam
-Dasz odpisać?-
zapytała Yasmin wraz z Sashą. I oby dwie ziewnęły.
-No dobra, a masz
WOS?- zapytałam.
-Jasne, jak chcesz
możesz przepisać-odpowiedziała spokojnie Yasmin .I tak zaczęłam przepisywać
WOS. Ja akurat WOS lubiłam. Kiedy skończyłyśmy robić lekcje, nie miałyśmy ochoty gadać o naszych
wyjątkowych zdolnościach, zaczęłyśmy więc gadać o ciuchach i o szkole.
Dziewczyny zostały na kolacji . Potem poszły do domu. Nie miałam nic innego do
roboty, więc weszłam na kompa i sprawdziłam pocztę .Nie miałam żadnych e-maili
wiec zaczęłam szukać czegoś o mocach. Ale i tak nic nie znalazłam. Tylko sterty
bzdur. Nic co mogłoby nam pomóc. W końcu zaczęłam być tak zmęczona że nawet nie
wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się i
spojrzałam na zegarek i zamarłam była już 11:15!Jestem spóźniona! A pan Green nie
toleruje spóźnień. Szybko się ubrałam, wzięłam torbę i jak strzała wybiegłam z
domu prosto do szkoły. Biegłam ile sił w nogach, i jak zwykle wpadłam do klasy
zdyszana.
-Witamy panno Lin,
teraz proszę nam powiedzieć czemu się spóźniłaś? –zapytał nauczyciel.
-Ja bardzo
przepraszam, po prostu zaspałam- powiedziałam czerwona jak burak.
-No właśnie
zaspałaś, w takim razie rozumiem że umiesz wszystko, więc zapraszam do
tablicy-odpowiedział złośliwie.
‘’Świetnie wpadłam po uszy’’ pomyślałam zdenerwowana, kiedy poszłam
położyć torbę przy mojej ławce.
-No
zapraszam-zachęcił.
Podeszłam do
tablicy. ‘’I co teraz, przecież ja nic nie umiem, na bank dostanę pałę, po
prostu świetnie’’
I
wtedy usłyszałam głos Yasmin ‘’ Nie
martw się podpowiem Ci ’’ , a potem usłyszałam głos Sashy ‘’Ja też Ci jak by co to pomogę’’
-Dobrze więc
proszę powiedzieć jak wyobrażamy sobie atom?- zapytał
I tak zaczęłam
odpowiadać. Na szczęście dziewczyny mi podpowiadały że Green był chyba lekko zdziwiony
moimi dobrymi odpowiedziami a więc nie mogło być tak źle.
-No widzę że się
czegoś nauczyłaś ,siadaj masz
4-odpowiedział zawiedziony.
Usiadłam na swoim
miejscu i cudem powstrzymywałam się przed śmiechem. On naprawdę myślał że ja
coś zrozumiałam z fizyki? Przecież fizyka była na drugim miejscu moich
znienawidzonych przedmiotów których nie umiałam, zaraz po matmie. Na szczęście
lekcja minęła szybko. Gdy zabrzęczał dzwonek wyszłam z klasy uśmiechnięta.
-Wow, ty to masz
nie źle, wogule się nie skapnął że my ci podpowiadałyśmy-odpowiedziała pełna
zdziwienia Yasmin
-Hej, przecież on
nie umi czytać w myślach- przypomniałam im- a tak apropo dzięki za pomoc, gdy
by nie wy dostałabym pałę i pa pa trzy z fizyki na semestr.
-Ej weź nie ma za
co, przecież jesteśmy NP -najlepsze przyjaciółki-powiedziała Sasha
-Tak, właśnie
Najlepsze przyjaciółki na Ziemi-dopowiedziała Yasmin
Wzięłyśmy książki
z szafek i poszłyśmy na chemię. Na szczęście chemia jak i inne lekcje
przebiegły nawet szybko. Akurat zadzwonił dzwonek na przerwę. Kiedy ja się
pakowałam dziewczyny podeszły do mojej
ławki.
-Hej może
wskoczymy na popołudniowy koktajl?- zaproponowała Sasha.
-Chętnie-powiedziałam
z uśmiechem . Chciałam się zrelaksować. Zapomnieć o wszystkim co mnie ostatnio spotkało.
-Jasne- Yasmin odpowiedziała
z uśmiechem na propozycję Sashy
-Dobra ,tylko o
której? –zapytałam.
-Może
prosto po lekcjach-zaproponowała Yasmin.
-Jasne-powiedziałam
z Sashą. Po lekcjach mi pasowało.
Po
szłyśmy po książki na geografię i ruszyłyśmy do pracowni. Na szczęście lubiłam
geografię więc lekcja mi się nawet podobała. Ale geografia nie mogła się równać
z biologią. Po dzwonku poszłam w
kierunku swojej szafki. I po kilku krokach dogoniła mnie Sasha z Yasmin.
-Idziemy
już do kafejki?- zapytała Sasha
-No
już ,tylko wezmę potrzebne książki i już możemy iść –odpowiedziałam
W
odpowiedzi Sasha kiwnęła głową. Po szłyśmy o mojej szafki. Wzięłam potrzebne
książki i spakowałam je do torby. Po tem poszłyśmy plażą do kafejki. Usiadłyśmy
tam gdzie zwykle. Yasmin poszła po trzy Fioletowe Wschody Słońca, ja zabrałam
się do robienia zadań z fizy.
-Hej
Jade mogłabyś dać sobie teraz spokój z pracami-powiedziała zdegustowana Sasha
-Wiem,
ale chcę mieć to już z głowy-oświadczyłam głowiąc się nad wyjątkowo trudnym
zadaniem.
-Co
chcesz mieć z głowy-zapytała Yasmin podając nam koktajle, która nic nie
rozumiała bo jej przecież nie było, tylko stała przy barze.
-Jade
chce mieć z głowy zadania z fizyki-odpowiedziała jej Sasha
-Jade,
Sasha ma racje, daj sobie spokój, lepiej pogadajmy o naszych mocach-zaproponowała
Yasmin
-Yasmin
zwariowałaś?- upomniała ją Sasha- Chcesz żeby wszyscy wiedzieli o naszej
tajemnicy?
-Sorry,
to może pogadamy o …-już miała zamiar dokańczać, ale coś odwróciło jej uwagę,
spojrzałam w stronę, w którą ona patrzyła i zrozumiałam o co jej chodzi.
Chodziło jej o plakat reklamujący tutejszą kapelę, która szukała wokalistki-A
co myślicie o tym żebym wzięła udział w castingu-zapytała niepewna.
-Ja
uważam że masz bardzo duże szanse na wygranie tego castingu-odpowiedziałam z
entuzjazmem. I z prawdą.
-Ja
też tak uważam, śpiewasz po prostu ślicznie-dopowiedziała Sasha.
-Dzięki,
poczekajcie chwile, pójdę się zgłosić, skoro uważacie że mam szansę-powiedziała
to i poszła do baru się zgłosić. Yasmin naprawdę śpiewała prześlicznie, zresztą
to było jej pasją. I była w tym naprawdę dobra, tak jak ja w projektowaniu i w
surfingu czy też Sasha w tańcu. To były rzeczy w których byłyśmy naprawdę
dobre. Po chwili wróciła Yasmin.
-I
co?- dopytywała się Sasha
-No,
zgłosiłam się, casting będzie jurto o 19:15-odpowiedziała zadowolona.
-Założę
się że wygrasz-powiedziałam dopingująco -Masz talent dziewczyno.
-Dzięki
,przyjdziecie jutro tutaj ze mną ?-zapytała. Zapewnie potrzebowała naszego
wsparcia. Psychicznego, jak i fizycznego. Założę, się że Sasha mogłaby uciec.
-No
jasne, nie zawiodłabym cię-odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Ja
też przyjdę trzymać za ciebie kciuki-powiedziała Sasha. Ona chyba również miała
zamiar wspierać Yasmin. Ale no cóż w przyjaźni tak już jest.
-Dzięki-odpowiedziała
i odetchnęła w ulgą.
Reszta
rozmowy dotyczyła tego w czym Yasmin pójdzie na ten casting. Zaproponowałam
więc że ja o tym pomyślę i jej jakby co
to coś pożyczę . W końcu zrobiło się trochę późno więc dopiłyśmy koktajle i
poszłyśmy do domu. Jak wróciłam do domu była już 17.Gdy tylko otworzyłam drzwi
usłyszałam
-Gdzie
byłaś?- zapytała moja starsza siostra Cloe.
-A
co cię to obchodzi-mruknęłam złośliwie. Nie cierpiałam jej.
-A
to że jestem twoją starszą siostrą i musisz się mnie słuchać-odpowiedziała
tonem starszej siostry, owszem była starsza ale tylko o rok.
-Słuchaj
wcale nie muszę cię słuchać, i daj mi przejść-powiedziałam to czekając aż
przestanie tarasować mi schody.
Patrzyła
na mnie ,ale w końcu mnie przepuściła.
Pobiegłam od razu do swojego pokoju. Jak weszłam to natychmiast zamknęłam drzwi
na klucz. Nie lubiłam kiedy Cloe wchodziła bez pytania, dlatego od pewnego
czasu zawsze się zamykałam. Rzuciłam
torbę w kąt i zaraz weszłam na kompa żeby sprawdzić pocztę. Nie stety nie miałam żadnej
wiadomości. Weszłam na Internet i zaczęłam szukać wiadomości do prasówki z
WOSu. Kiedy weszłam na portal informacyjny zaczęłam przeczesywać różne
informacje. Nic na pierwszy rzut oka nie zwróciło mojej uwagi. Ale nagle
dostrzegłam tytuł artykułu ‘’ Tajemnicze morderstwa w Los Angeles’’. Kliknęłam
na link. I zabrałam się do czytania. Artykuł mówił o tym, że w Los Angeles
znaleziono dwa ciała mężczyzn. Mężczyźni byli w średnim wieku .Ciała były bez
krwi. Pozostawione w odosobnionych miejscach. Nie przejęłam się tym za bardzo.
No w końcu w Los Angeles często dochodziło do zabójstw. Do prasówki miałam
tylko 5 punktów. Fajnie 3 murowane. Ale no cóż nic innego lepszego nie mogłam
znaleźć. Zaczęłam więc projektować ubranie dla Yasmin na casting.
Zaprojektowałam dla niej zwiewną, błękitną lekką sukienkę, idealnie pasująca do
dziewczyny z Malibu. Następnego dnia obudziłam się przy biurku. ’’Kurczę nawet
nie pamiętam kiedy zasnęłam ‘’ pomyślałam, wstałam szybko ,ubrałam się,
spakowałam torbę, wzięłam projekt ubrania i biegiem poszłam do szkoły.
Popatrzyłam na zegarek była dopiero 9:15, a dzisiaj zaczynałam dopiero o 10.
Wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam i do Sashy i do Yasmin, wybierając rozmowę
konferencyjną.
-Hejka,
dziewczyny przyjdźcie pod szkołę, dobra?- poprosiłam od razu kiedy usłyszałam
ich głos
-No
dobra, jasne –odpowiedziała zaspana Yasmin.
-Dobra,
już lecę-dodała Sasha
Poszłam
do ogrodu szkolnego. Usiadłam na ławce. Wyciągnęłam z torby prasówkę i starałam
się zapamiętać wydarzenia, ale i tak nic z tego. Po prostu ta piękna pogoda tak
na mnie działała. Kiedy tak siedziałam nie wiadomo kiedy przyszły już
dziewczyny.
-Hejka,
co się tak ważnego stało że ściągasz nas tutaj o tej porze-powiedziała Yasmin i
po chwili ziewnęła.
-No
właśnie, przecież zresztą ty nie lubisz szkoły-przypomniała mi Sasha. I tak jak
Yasmin, ziewnęła.
-No
dobra, ok. ,ale chciałam pokazać wam ubrania dla Yasmin, które zaprojektowałam
na ten casting-odpowiedziałam wymijająco.
-Dobra,
no to pokazuj-odpowiedziała z entuzjazmem Yasmin, która od razu się ożywiła.
-No
to pokaz co tam wymyśliłaś-powiedziała Sasha, która już była przytomna.
No
i pokazałam im ten projekt .Dziewczyny były zachwycone tym pomysłem zwiewnej
sukienki.
-Sukienka
jest super, taka naturalna i wogule-powiedziała Yasmin . Wyglądała na
zachwyconą.
-No
na pewno Yasmin wygra ten casting, w tej sukience to pewniak-dopowiedziała
Sasha
-No
mam taką nadzieję że wygram-powiedziała Yasmin
-No
ja też-powiedziałam
I
poszłyśmy na lekcje. Nawet o dziwo lekcje szybko minęły .Od razu po szkole
poszłyśmy do kafejki. I jak zwykle usiadłyśmy przy naszym stałym stoliku. I czekałyśmy aż wreszcie zacznie się
ten casting. Yasmin była cały czas lekko podenerwowana. Zresztą się jej nie
dziwię, też bym była. Sasha poszła po trzy soki dnia i jak przyszła to od razu zaczęła
wspierać Yasmin.
-Nie
martw się poradzisz sobie-powiedziała Sasha
-Mam
taką nadzieję –odpowiedziała niepewna Yasmin.
-No
jasne że sobie poradzisz, kto jak nie ty- wspierałam przyjaciółkę.
Po
tej krótkiej wymianie zdań zaczęłyśmy robić lekcje. Kiedy ja pociłam się nad
matą to Yasmin patrząc na zegarek oznajmiła że za chwilę zacznie się casting.
-Głowa
do góry- powiedziała pewnie Sasha.
-Trzymam
za ciebie kciuki- powiedziałam.
-Dzięki-
odkrzyknęła w drzwiach
-Jak
myślisz zda?- zapytała Sasha
-No
jasne- powiedziałam-Jak znam życie jak tylko ją usłyszą to od razu ją przyjmą.
Yasmin posiadała niezaprzeczalnie śliczny głos.
-Może
skoczysz po sok?- zapytała, czy raczej poprosiła.
-No
jasne –powiedziałam
I
od razu poszłam do baru.
-Hej
Amber , poproszę dwa soki dnia-powiedziałam do dziewczyny za ladą.
-Jasne
, już się robi-odpowiedziała
Miałam
już zacząć płacić za sok kiedy moją uwagę przykuła kartka z informacją że
szukają kelnerki. Czy to dobry pomysł? Od dawna szukam łatwej pracy. Po prostu
potrzebuję pieniędzy na swoje prywatne
wydatki.
-Amber,
ten etat jest aktualny-spytałam dziewczynę kierując głowę w kierunku kartki z
zamieszczoną informacją.
-Yyy…tak
słuchaj jak chcesz to mogę poprosić szefa żeby dał Ci szansę-powiedziała z
uśmiechem
-Wystarczy
że umówisz mnie na rozmowę.
-Dobra-powiedziała
i podała i soki-Wiesz co zaczekaj spytam się szefa czy teraz by z Tobą nie
porozmawiał-i już jej nie było
Zaniosłam
soki.
-Co
tak długo?- zapytała Sasha
-A
wiesz może będę miała pracę-powiedziałam ,ale raczej bez entuzjazmu. Nie
liczyłam że ją zdobędę.
-No
to super, gdzie ?-zapytała zaciekawiona.
-Może
tutaj jako kelnerka- odpowiedziałam.
-To
fajnie, a dlaczego może? -zapytała
-No
bo dopiero będę miała rozmowę-powiedziałam, i jak na zawołanie przy naszym stoliku
pojawiła się Amber.
-Szef
na ciebie czeka –oznajmiła
-Już,
tak szybko?- zapytałam zdziwiona.
-No
i jak już powiedziałam czeka na ciebie-powiedziała zniecierpliwiona.
-Dobra
to ja już chyba lepiej pójdę-powiedziała i poszłam za Amber .Weszłam do dużego
pokoju Willfreda, właściciela tej knajpki.
-Witam,
słyszałem że szukasz pracy, jak chcesz możesz tu pracować -powiedział
-Świetnie,
ale czy nie powinien pan ze mną porozmawiać, no wie pan rozmowa kwalifikacyjna?-
zapytałam
-No
tak, ale znam cię od dawna i ufam ci, wiem że będziesz dobrą
kelnerką-powiedział
-Fajnie,
bardzo panu dziękuję ,a kiedy mam zacząć?- powiedziałam
-Myślę
że po nowym roku. Teraz na razie nie ma takiego tłumu, a po nowym roku zawsze
są tłumy- odpowiedział z namysłem, po czym dodał- z chwilę Amber przyniesie Ci
umowę o pracę i twój grafik- powiedział
-Świetnie
to ja może zaczekam przy Sashy-zaproponowałam
-Jasne
ty zaczekaj a ja wszystko przygotuję
Wstałam
i wyszłam. Gdy wyszłam zobaczyłam że Yasmin już przyszła z castingu. Tym prędzej
przyśpieszyłam do stolika.
-I
co dostałaś tę pracę?- zapytałam
-No
dostałam, ale słyszałam że ty też byłaś
na pewnej rozmowie-powiedziała
-No
gadaj jak Ci poszło-powiedziała Sasha. Już nie mogła wytrzymać.
-Dostałam
tę pracę-powiedziałam oznajmiając im radosną nowinę.
-To
super-powiedziała Yasmin wraz z Sashą.
-Też
się cieszę kiedy tylko się dowiedziałam że mają wolny etat od razu pomyślałam
że spróbuję , no wiecie w końcu od dawna szukam pracy-powiedziałam
-No
ja też się cieszę że mam tą pracę-dopowiedziała Yasmin.
-No
bardzo fajnie-powiedziała Sasha
-No
a może teraz pójdziemy do mnie?- zaproponowałam
-No,
ok.- zgodziła się Yasmin.
-Jasne,
czemu nie, pogadamy sobie spokojnie-przytaknęła Sasha
I
tak wzięłyśmy torby i plażą poszłyśmy do mnie. Od razu gdy tylko weszłyśmy do
mojego pokoju rzuciłyśmy torby w kąt. Wszystkie trzy usiadłyśmy na łóżku. I
nagle zdałam sobie sprawę że zamiast dziewczyńskich pogaduch, będzie ciężka
praca nad matą, gegrą oraz chemią.
-Słuchajcie,
chyba zamiast gadać musimy odrobić na jutro lekcje-powiedziałam z dużym
grymasem i z niezadowoleniem
-Hej,
nie psuj zabawy- powiedziała Sasha i zrobiła minę obrażonego dziecka.
-No
właśnie-przytaknęła Yasmin
-Mi
też to nie pasuje, ale musimy to zrobić czy tego chcemy czy nie-powiedziałam
-No,
dobra, ale później sobie pogadamy czy tak?- zapytała-Brakuje mi takich
pogaduch.
-Jasne,
czemu nie , tylko najpierw musimy odrobić te lekcje-zgodziłam się .
Myślałam
że będzie gorzej przy odrabianiu, ale tak naprawdę zrobiłyśmy wszystko ciągu niecałej
godziny.
-No
na szczęście już koniec-powiedziałam zmęczona.
-No,
racja-przytaknęła mi Sasha
-Zgadzam
się-dopowiedziała Yasmin-Słuchaj , gdzie twoja siostra ?
-Nie
wiem ,chyba na jakiejś randce czy spotkaniu z paczką w pizzerii- powiedziałam
-Na
randce? nie żartuj .Kto śmiałby się umówić na randkę z Królową Śniegu?-
zapytała Yasmin
-No, właśnie
,przecież ona jest mega wredna i
okropna-przytaknęła jej Sasha
-Sama się dziwię,
ale o ile wiem, ona umawia się z jakimś Peterem- powiedziałam
-Z tym co był już w tym roku zawieszony na tydzień i
chyba był z milion razy u dyrektora?- zapytała
-Przecież Peter
dostaje same pały i zostaje zawsze przepuszczony warunkowo-dopowiedziała Yasmin.
Peter był i może
przystojnym facetem, ale był za to strasznie aroganckim typkiem.
-No, właśnie z
nim-powiedziałam -Nie wiem może nikt nie chciał się z nią umówić-powiedziałam.
-Ej, no nie
żartuj-powiedziały oby dwie jednocześnie-Kto z nią wytrzyma, ona jest przecież
strasznie
wkurzająca.
-No wiem, dlatego
czekam aż ona go wkurzy, wiecie co, nawet trochę mi go żal.
-No mi też ,biedny skazany na Królową Śniegu-powiedziała
Yasmin
-Ej, wiecie co ,
jest już wpół do 9, nie wiem jak Yasmin, ale ja muszę już lecieć, no chyba że
chce
dostać
dożywotni szlaban-powiedziała Sasha
-Serio?
Kurczę ja też muszę lecieć. Dobra Jade,
na razie. Sasha wrócimy razem?- zapytała Yasmin. Mieszkały blisko siebie. Więc
z reguły wracały ode mnie razem.
-No,
jasne. Na razie Jade, do zobaczenia w szkole-powiedziała na odchodne Sasha.
-Jasne,
to do zobaczenia-powiedziałam i pomachałam im na pożegnanie.
Dziewczyny
wyszły z pokoju. A ja włączyłam swojego laptopa .Weszłam więc na neta. Ale nie
znalazłam nic interesującego w necie na temat gdy ktoś zostaje obdarzony
magicznymi mocami, więc zamknęłam laptopa
i poszłam czytać książkę na łóżku. Czytałam tak długo aż zasnęłam, nawet nie
wiedziałam kiedy. Ale znowu widziałam tego bladego, ciemnowłosego tajemniczego
chłopaka. Kim on był? To pytanie ciągle cisnęło mi się na usta.
Cześć :3 Chciałam powiedzieć, że piszesz fantastycznie. Naprawdę podoba mi twoja książka. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuń