piątek, 14 grudnia 2012

Ścieżka tajemnic rozdział 2

Witam :) Gorąco zapraszam na następny rozdział mojej ksiażki :) Liczę na dużo komentarzy i pomysłów :)
  W

stałam o 9:00, lekcje miałam dopiero o 11:15.Wstałam, ubrałam niebieski top w kwiatki i ulubione krótkie spodenki dżinsowe. O 9:25 przyszły dziewczyny. Zjadłyśmy po jogurcie, i poszłyśmy do mojego pokoju. Sasha usiadła na krześle, Yasmin na łóżku ,a ja na podłodze. Dziewczyny jak zawsze były uśmiechnięte, teraz były poważne.

-Słuchajcie, musimy coś z tym zrobić-powiedziała Sasha jako pierwsza przerywając cisze.

-No, ale co?- zapytałam ironicznie.

-Musimy się dowiedzieć skąd się biorą nasze moce, musimy się nauczyć je kontrolować, dowiedzieć się po co one są.-odpowiedziała Yasmin po chwili zastanowienia.

-Ja uważam że Yasmin ma racje, przede wszystkim musimy nauczyć się je kontrolować- zgodziłam się patrząc do dziewczyn. Nie chciałam światowej sensacji, że nagle dziewczyna z Malibu ma moce. A podejrzewałam że nie umiejętność ich kontrolowania może to spowodować.

-Ok, mam pomysł , po szkole przyjdziemy do ciebie i poeksperymentujemy z mocami- zaproponowałam Sasha. Przekrzywiłam głowę. Zastanowiłam się chwilę. Jak dla mnie nie był to dobry pomysł.

-Dobra- zgodziłam się po chwili-ale teraz chodźmy, bo się spóźnimy na chemie-powiedziałam patrząc na zegarek.

-Jasne-odpowiedziały Sasha i Yasmin zadowolone.

Wzięłam torbę ,przerzuciłam ją przez ramię, dziewczyny wzięły swoje torby i poszłyśmy do szkoły. Pierwsza lekcja była beznadziejna, ponieważ pani Will zrobiła niezapowiedzianą kartkówkę .Potem była  historia .Na szczęście z tego referatu dostałyśmy po 5-. Lekcje się tak dłużyły że szok, szczególnie mata. Ale teraz była już ostatnia lekcja-fizyka. Myślałam o naszych zdolnościach. A może one są po to żeby walczyć ze złem? Ale tak jak szybko ten pomysł wpadł do mojej głowy, tak też szybko ją opuścił. Przecież jedyne zło na tym świecie to szkoła i podłe, starsze siostry. Jedna tylko rzecznie dawało mi spokoju- skąd one się wzięły? W końcu np. Peter Parker zdobył moce dzięki temu że ugryzł  go radioaktywny pająk. Ale nas nie ugryzł radioaktywny pająk ani nie pochodzimy z planety Krypton! Byłam tak zajęta rozmyślaniem o mocach, że wogule nie skupiłam się na lekcji.

-Dziękujemy za zaszczycenie nas swoją obecnością panno Lin-usłyszałam surowy głos panna Greena.

-Przepraszam- bąknęłam cała zaczerwieniona ze wstydu.

Na szczęcie zadzwonił po 15 minutach dzwonek .Szybko się spakowałam i wyszłam  z pracowni z Sashą i Yasmin.

- Co się stało?- spytała Yasmin. Chyba zauważyła że duchowo nie byłam obecna na lekcji.

-Po prostu myślałam o naszych mocach, może po to one są byśmy mogły walczyć ze złem- zasugerowałam, ale natychmiast spuściłam oczy ze wstydu. Przecież to nie realne. Nie wierzyłam w to , że istnieją jakieś potwory. Chociaż jeszcze dzień wcześniej nie wiedziałam że w życiu realnym istnieje magia.

-No co ty?- odpowiedziała Sasha zdumiona.

-A może Jade ma racje, co jeśli mamy walczyć ze złem np. wampirami, wilkołakami czy też z jakimiś czarnoksiężnikami lub czarodziejami, czarownicami-powiedziała Yasmin po chwili zastanowienia.

-Żartujesz-powiedziała piskliwie  Sasha, chyba nie za bardzo jej się ten pomysł spodobał - Naprawdę myślisz że na świecie istnieją typy spod ciemnej gwiazdy?

-Nie wiem, ja tylko tak zasugerowałam. Po naszym odkryciu, nie wykluczam takiej opcji-powiedziałam speszona.

Sasha miała zamiar odpowiedzieć, ale już byłyśmy pod moim domem. Otworzyłam drzwi i od razu weszłyśmy na górę, a potem prosto do mojego pokoju. Rzuciłyśmy torby na podłogę ,i usiadłyśmy na łóżko.

-No dobra ,załóżmy że mamy moce po to żebyśmy walczyli ze złem, ale skąd one się wzięły? Przecież nawet Harry Potter odziedziczył moc po rodzicach-odpowiedziała Sasha- A po drugie skąd mamy wiedzieć z kim walczyć, jak walczyć? To trzeba wiedzieć. A na razie kroczymy jak dzieci we mgle.

-Sasha, ma racje, mamy bardzo dużo pytań a mało odpowiedzi –powiedziała Yasmin.

-Dobra spokojnie, musimy się zastanowić-powiedziałam spokojnym tonem. Ale w środku wcale nie była spokojna.

-Ok, podsumujmy, mamy moce, a Jade podejrzewa że zostałyśmy wybrane żeby walczyć że złem-powiedziała Sasha niepewnym głosem. Zapewne nie była przekonana do tej teorii.

-Dobra, poćwiczmy nasze moce-zaproponowałam , lekko przestraszona.  Czułam się zagubiona. Nie wiedziałam nic o tych mocach. A ni o odpowiedzialności z nimi związanych. Wzięłam szklankę z wodą, zacisnęłam dłoń i pomyślałam o ciepłej herbacie, o ostrej papryczce chilli. I nagle woda zaczęła bulgotać. Rozłożyłam teraz dłoń i dla odmiany pomyślałam o zimnej wodzie i lodach. I woda zamieniła się w lód. Spróbowałam tak kilka razy. Za każdym razem się udało. Ale nagle zaczęła szumieć mi woda. Dosłownie słyszałam wodę, która była w szklance .Czułam coś bardzo intensywnego. Podniosłam rękę i nagle woda zaczęła lecieć do góry. Ciągle pięła się ku górze. Tylko skąd ona przybywała?

-Wow- odpowiedziała. Chyba tylko tyle mogła powiedzieć.

-Dobra, fajnie, myślę że teraz ja spróbuję-odpowiedziała Yasmin. Sądząc po jej minie, była pod wrażeniem.  Ale w jej oczach dostrzegłam , że jest tak samo przestraszona jak ja  Nie lubiła zmian. A już na pewno nie takich.

I usłyszałam głos  Sashy ‘’To jest niemożliwe’’ i teraz ja pomyślałam ‘’Zgadzam się’’.

-Tak, Jade masz racje to  jest niemożliwie-odpowiedziała mi Sasha.

-Zgadzam się-powiedziała Yasmin

-Dobra, ważne że już coś nam wychodzi-powiedziałam zadowolona. W każdym razie żadnego wypadku nie zarejestrowałam.

Podeszłam do nocnego stolika  po mój kubek. I nagle wyślizgnął mi się z ręki. Już miał spaść , ale nagle się zatrzymał. Stanął w powietrzu.

-Kto to zrobił?- zapytałam nieco zszokowana.

-Ja też tego nie wiem-powiedziała zdziwiona Yasmin

-A może to ja?- zasugerowała cicho Sasha

-Dobra, sprawdzimy to-odpowiedziała Yasmin.

-Zróbmy eksperyment- zaproponowałam. Miałam małą nadzieję, że jak już co , to wybuchnie pokój Cloe, a nie mój.

Wzięłyśmy więc książkę. Ja miałam ją puścić, a Sasha miała zatrzymać. I to jej się udało. Na początku jej nie szło. Ale gdy się skupiła szło jej doskonale.

-A więc ty zatrzymujesz przedmioty ,ja czytam w myślach, a ty kontrolujesz wodę, szok-odpowiedziała Yasmin jednym tchem.

-Dobra, może zabierzmy się lepiej za odrabianie lekcji, bo robi się późno-powiedziała po chwili Sasha patrząc na zegarek.

-Sasha ma racje, co kol wiek się stało musimy udawać że wszystko jest ok- stwierdziłam. Nie miałam znaleźć się w pokoju bez klamek. I tak kończąc rozmowę zabrałyśmy się do robienia prac domowych. Skończyłam już chemię i biologię, właśnie miałam zamiar robić WOS.

-Przebrnęła może któraś z was przez chemię?- zapytała sennie Sasha . Chyba była już zmęczona.

-Ja już przebrnęłam przez chemię i biologię-odpowiedziałam

-Dasz odpisać?- zapytała Yasmin wraz z Sashą. I oby dwie ziewnęły.

-No dobra, a masz WOS?- zapytałam.

-Jasne, jak chcesz możesz przepisać-odpowiedziała spokojnie Yasmin .I tak zaczęłam przepisywać WOS. Ja akurat WOS lubiłam. Kiedy skończyłyśmy robić  lekcje, nie miałyśmy ochoty gadać o naszych wyjątkowych zdolnościach, zaczęłyśmy więc gadać o ciuchach i o szkole. Dziewczyny zostały na kolacji . Potem poszły do domu. Nie miałam nic innego do roboty, więc weszłam na kompa i sprawdziłam pocztę .Nie miałam żadnych e-maili wiec zaczęłam szukać czegoś o mocach. Ale i tak nic nie znalazłam. Tylko sterty bzdur. Nic co mogłoby nam pomóc. W końcu zaczęłam być tak zmęczona że nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się  i spojrzałam na zegarek i zamarłam była już 11:15!Jestem spóźniona! A pan Green nie toleruje spóźnień. Szybko się ubrałam, wzięłam torbę i jak strzała wybiegłam z domu prosto do szkoły. Biegłam ile sił w nogach, i jak zwykle wpadłam do klasy zdyszana.

-Witamy panno Lin, teraz proszę nam powiedzieć czemu się spóźniłaś? –zapytał nauczyciel.

-Ja bardzo przepraszam, po prostu zaspałam- powiedziałam czerwona jak burak.

-No właśnie zaspałaś, w takim razie rozumiem że umiesz wszystko, więc zapraszam do tablicy-odpowiedział złośliwie.

‘’Świetnie wpadłam po uszy’’ pomyślałam zdenerwowana, kiedy poszłam położyć torbę przy mojej ławce.

-No zapraszam-zachęcił.

Podeszłam do tablicy. ‘’I co teraz, przecież ja nic nie umiem, na bank dostanę pałę, po prostu świetnie’’

I wtedy usłyszałam głos Yasmin ‘’ Nie martw się podpowiem Ci ’’ , a potem usłyszałam głos Sashy ‘’Ja też Ci jak by co to pomogę’’

-Dobrze więc proszę powiedzieć jak wyobrażamy sobie atom?- zapytał

I tak zaczęłam odpowiadać. Na szczęście dziewczyny mi podpowiadały że Green był chyba lekko zdziwiony moimi dobrymi odpowiedziami a więc nie mogło być tak źle.

-No widzę że się czegoś  nauczyłaś ,siadaj masz 4-odpowiedział zawiedziony.

Usiadłam na swoim miejscu i cudem powstrzymywałam się przed śmiechem. On naprawdę myślał że ja coś zrozumiałam z fizyki? Przecież fizyka była na drugim miejscu moich znienawidzonych przedmiotów których nie umiałam, zaraz po matmie. Na szczęście lekcja minęła szybko. Gdy zabrzęczał dzwonek wyszłam z klasy uśmiechnięta.

-Wow, ty to masz nie źle, wogule się nie skapnął że my ci podpowiadałyśmy-odpowiedziała pełna zdziwienia Yasmin

-Hej, przecież on nie umi czytać w myślach- przypomniałam im- a tak apropo dzięki za pomoc, gdy by nie wy dostałabym pałę i pa pa trzy z fizyki na semestr.

-Ej weź nie ma za co, przecież jesteśmy NP -najlepsze przyjaciółki-powiedziała Sasha

-Tak, właśnie Najlepsze przyjaciółki na Ziemi-dopowiedziała Yasmin

Wzięłyśmy książki z szafek i poszłyśmy na chemię. Na szczęście chemia jak i inne lekcje przebiegły nawet szybko. Akurat zadzwonił dzwonek na przerwę. Kiedy ja się pakowałam  dziewczyny podeszły do mojej ławki.

-Hej może wskoczymy na popołudniowy koktajl?- zaproponowała Sasha.

-Chętnie-powiedziałam z uśmiechem . Chciałam się zrelaksować. Zapomnieć o wszystkim co mnie ostatnio spotkało.

-Jasne- Yasmin odpowiedziała z uśmiechem na propozycję Sashy

-Dobra ,tylko o której? –zapytałam.

-Może prosto po lekcjach-zaproponowała Yasmin.

-Jasne-powiedziałam z Sashą. Po lekcjach mi pasowało.

Po szłyśmy po książki na geografię i ruszyłyśmy do pracowni. Na szczęście lubiłam geografię więc lekcja mi się nawet podobała. Ale geografia nie mogła się równać z biologią. Po dzwonku poszłam w  kierunku swojej szafki. I po kilku krokach dogoniła mnie Sasha z Yasmin.

-Idziemy już do kafejki?- zapytała Sasha

-No już ,tylko wezmę potrzebne książki i już możemy iść –odpowiedziałam

W odpowiedzi Sasha kiwnęła głową. Po szłyśmy o mojej szafki. Wzięłam potrzebne książki i spakowałam je do torby. Po tem poszłyśmy plażą do kafejki. Usiadłyśmy tam gdzie zwykle. Yasmin poszła po trzy Fioletowe Wschody Słońca, ja zabrałam się do robienia zadań z fizy.

-Hej Jade mogłabyś dać sobie teraz spokój z pracami-powiedziała zdegustowana Sasha

-Wiem, ale chcę mieć to już z głowy-oświadczyłam głowiąc się nad wyjątkowo trudnym zadaniem.

-Co chcesz mieć z głowy-zapytała Yasmin podając nam koktajle, która nic nie rozumiała bo jej przecież nie było, tylko stała przy barze.

-Jade chce mieć z głowy zadania z fizyki-odpowiedziała jej Sasha

-Jade, Sasha ma racje, daj sobie spokój, lepiej pogadajmy o naszych mocach-zaproponowała Yasmin

-Yasmin zwariowałaś?- upomniała ją Sasha- Chcesz żeby wszyscy wiedzieli o naszej tajemnicy?

-Sorry, to może pogadamy o …-już miała zamiar dokańczać, ale coś odwróciło jej uwagę, spojrzałam w stronę, w którą ona patrzyła i zrozumiałam o co jej chodzi. Chodziło jej o plakat reklamujący tutejszą kapelę, która szukała wokalistki-A co myślicie o tym żebym wzięła udział w castingu-zapytała niepewna.

-Ja uważam że masz bardzo duże szanse na wygranie tego castingu-odpowiedziałam z entuzjazmem. I z prawdą.

-Ja też tak uważam, śpiewasz po prostu ślicznie-dopowiedziała  Sasha.

-Dzięki, poczekajcie chwile, pójdę się zgłosić, skoro uważacie że mam szansę-powiedziała to i poszła do baru się zgłosić. Yasmin naprawdę śpiewała prześlicznie, zresztą to było jej pasją. I była w tym naprawdę dobra, tak jak ja w projektowaniu i w surfingu czy też Sasha w tańcu. To były rzeczy w których byłyśmy naprawdę dobre. Po chwili wróciła Yasmin.

-I co?- dopytywała się Sasha

-No, zgłosiłam się, casting będzie jurto o 19:15-odpowiedziała zadowolona.

-Założę się że wygrasz-powiedziałam dopingująco -Masz talent dziewczyno.

-Dzięki ,przyjdziecie jutro tutaj ze mną ?-zapytała. Zapewnie potrzebowała naszego wsparcia. Psychicznego, jak i fizycznego. Założę, się że Sasha mogłaby uciec.

-No jasne, nie zawiodłabym cię-odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.

-Ja też przyjdę trzymać za ciebie kciuki-powiedziała Sasha. Ona chyba również miała zamiar wspierać Yasmin. Ale no cóż w przyjaźni tak już jest.

-Dzięki-odpowiedziała i odetchnęła w ulgą.

Reszta rozmowy dotyczyła tego w czym Yasmin pójdzie na ten casting. Zaproponowałam więc że ja o tym pomyślę i  jej jakby co to coś pożyczę . W końcu zrobiło się trochę późno więc dopiłyśmy koktajle i poszłyśmy do domu. Jak wróciłam do domu była już 17.Gdy tylko otworzyłam drzwi usłyszałam

-Gdzie byłaś?- zapytała moja starsza siostra Cloe.

-A co cię to obchodzi-mruknęłam złośliwie. Nie cierpiałam jej.

-A to że jestem twoją starszą siostrą i musisz się mnie słuchać-odpowiedziała tonem starszej siostry, owszem była starsza ale tylko o rok.

-Słuchaj wcale nie muszę cię słuchać, i daj mi przejść-powiedziałam to czekając aż przestanie tarasować mi schody.

Patrzyła na mnie  ,ale w końcu mnie przepuściła. Pobiegłam od razu do swojego pokoju. Jak weszłam to natychmiast zamknęłam drzwi na klucz. Nie lubiłam kiedy Cloe wchodziła bez pytania, dlatego od pewnego czasu zawsze się zamykałam.  Rzuciłam torbę w kąt i zaraz weszłam na kompa żeby sprawdzić  pocztę. Nie stety nie miałam żadnej wiadomości. Weszłam na Internet i zaczęłam szukać wiadomości do prasówki z WOSu. Kiedy weszłam na portal informacyjny zaczęłam przeczesywać różne informacje. Nic na pierwszy rzut oka nie zwróciło mojej uwagi. Ale nagle dostrzegłam tytuł artykułu ‘’ Tajemnicze morderstwa w Los Angeles’’. Kliknęłam na link. I zabrałam się do czytania. Artykuł mówił o tym, że w Los Angeles znaleziono dwa ciała mężczyzn. Mężczyźni byli w średnim wieku .Ciała były bez krwi. Pozostawione w odosobnionych miejscach. Nie przejęłam się tym za bardzo. No w końcu w Los Angeles często dochodziło do zabójstw. Do prasówki miałam tylko 5 punktów. Fajnie 3 murowane. Ale no cóż nic innego lepszego nie mogłam znaleźć. Zaczęłam więc projektować ubranie dla Yasmin na casting. Zaprojektowałam dla niej zwiewną, błękitną lekką sukienkę, idealnie pasująca do dziewczyny z Malibu. Następnego dnia obudziłam się przy biurku. ’’Kurczę nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam ‘’ pomyślałam, wstałam szybko ,ubrałam się, spakowałam torbę, wzięłam projekt ubrania i biegiem poszłam do szkoły. Popatrzyłam na zegarek była dopiero 9:15, a dzisiaj zaczynałam dopiero o 10. Wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam i do Sashy i do Yasmin, wybierając rozmowę konferencyjną.

-Hejka, dziewczyny przyjdźcie pod szkołę, dobra?- poprosiłam od razu kiedy usłyszałam ich głos

-No dobra, jasne –odpowiedziała zaspana Yasmin.

-Dobra, już lecę-dodała Sasha

Poszłam do ogrodu szkolnego. Usiadłam na ławce. Wyciągnęłam z torby prasówkę i starałam się zapamiętać wydarzenia, ale i tak nic z tego. Po prostu ta piękna pogoda tak na mnie działała. Kiedy tak siedziałam nie wiadomo kiedy przyszły już dziewczyny.

-Hejka, co się tak ważnego stało że ściągasz nas tutaj o tej porze-powiedziała Yasmin i po chwili ziewnęła.

-No właśnie, przecież zresztą ty nie lubisz szkoły-przypomniała mi Sasha. I tak jak Yasmin, ziewnęła.

-No dobra, ok. ,ale chciałam pokazać wam ubrania dla Yasmin, które zaprojektowałam na ten casting-odpowiedziałam wymijająco.

-Dobra, no to pokazuj-odpowiedziała z entuzjazmem Yasmin, która od razu się ożywiła.

-No to pokaz co tam wymyśliłaś-powiedziała Sasha, która już była przytomna.

No i pokazałam im ten projekt .Dziewczyny były zachwycone tym pomysłem zwiewnej sukienki.

-Sukienka jest super, taka naturalna i wogule-powiedziała Yasmin . Wyglądała na zachwyconą.

-No na pewno Yasmin wygra ten casting, w tej sukience to pewniak-dopowiedziała Sasha

-No mam taką nadzieję że wygram-powiedziała Yasmin

-No ja też-powiedziałam

I poszłyśmy na lekcje. Nawet o dziwo lekcje szybko minęły .Od razu po szkole poszłyśmy do kafejki. I jak zwykle usiadłyśmy przy naszym stałym  stoliku. I czekałyśmy aż wreszcie zacznie się ten casting. Yasmin była cały czas lekko podenerwowana. Zresztą się jej nie dziwię, też bym była. Sasha poszła po trzy soki dnia i jak przyszła to od razu zaczęła wspierać  Yasmin.

-Nie martw się poradzisz sobie-powiedziała Sasha

-Mam taką nadzieję –odpowiedziała niepewna Yasmin.

-No jasne że sobie poradzisz, kto jak nie ty- wspierałam przyjaciółkę.

Po tej krótkiej wymianie zdań zaczęłyśmy robić lekcje. Kiedy ja pociłam się nad matą to Yasmin patrząc na zegarek oznajmiła że za chwilę zacznie się casting.

-Głowa do góry- powiedziała pewnie Sasha.

-Trzymam za ciebie kciuki- powiedziałam.  

-Dzięki- odkrzyknęła w drzwiach

-Jak myślisz zda?- zapytała Sasha

-No jasne- powiedziałam-Jak znam życie jak tylko ją usłyszą to od razu ją przyjmą. Yasmin posiadała niezaprzeczalnie śliczny głos.

-Może skoczysz po sok?- zapytała, czy raczej poprosiła.

-No jasne –powiedziałam

I od razu poszłam do baru.

-Hej Amber , poproszę dwa soki dnia-powiedziałam do dziewczyny za ladą.

-Jasne , już się robi-odpowiedziała

Miałam już zacząć płacić za sok kiedy moją uwagę przykuła kartka z informacją że szukają kelnerki. Czy to dobry pomysł? Od dawna szukam łatwej pracy. Po prostu potrzebuję  pieniędzy na swoje prywatne wydatki.

-Amber, ten etat jest aktualny-spytałam dziewczynę kierując głowę w kierunku kartki z zamieszczoną informacją.

-Yyy…tak słuchaj jak chcesz to mogę poprosić szefa żeby dał Ci szansę-powiedziała z uśmiechem

-Wystarczy że umówisz mnie na rozmowę.

-Dobra-powiedziała i podała i soki-Wiesz co zaczekaj spytam się szefa czy teraz by z Tobą nie porozmawiał-i już jej nie było

Zaniosłam soki.

-Co tak długo?- zapytała Sasha

-A wiesz może będę miała pracę-powiedziałam ,ale raczej bez entuzjazmu. Nie liczyłam że ją zdobędę.

-No to super, gdzie ?-zapytała zaciekawiona.

-Może tutaj jako kelnerka- odpowiedziałam.

-To fajnie, a dlaczego może? -zapytała

-No bo dopiero będę miała rozmowę-powiedziałam, i jak na zawołanie przy naszym stoliku pojawiła się Amber.

-Szef na ciebie czeka –oznajmiła

-Już, tak szybko?- zapytałam zdziwiona.

-No i jak już powiedziałam czeka na ciebie-powiedziała zniecierpliwiona.

-Dobra to ja już chyba lepiej pójdę-powiedziała i poszłam za Amber .Weszłam do dużego pokoju Willfreda, właściciela tej knajpki.

-Witam, słyszałem że szukasz pracy, jak chcesz możesz tu pracować -powiedział

-Świetnie, ale czy nie powinien pan ze mną porozmawiać, no wie pan rozmowa kwalifikacyjna?- zapytałam

-No tak, ale znam cię od dawna i ufam ci, wiem że będziesz dobrą kelnerką-powiedział

-Fajnie, bardzo panu dziękuję ,a kiedy mam zacząć?- powiedziałam

-Myślę że po nowym roku. Teraz na razie nie ma takiego tłumu, a po nowym roku zawsze są tłumy- odpowiedział z namysłem, po czym dodał- z chwilę Amber przyniesie Ci umowę o pracę i twój grafik- powiedział

-Świetnie to ja może zaczekam przy Sashy-zaproponowałam

-Jasne ty zaczekaj a ja wszystko przygotuję

Wstałam i wyszłam. Gdy wyszłam zobaczyłam że Yasmin już przyszła z castingu. Tym prędzej przyśpieszyłam do stolika.

-I co dostałaś tę pracę?- zapytałam

-No  dostałam, ale słyszałam że ty też byłaś na pewnej rozmowie-powiedziała

-No gadaj jak Ci poszło-powiedziała Sasha. Już nie mogła wytrzymać.

-Dostałam tę pracę-powiedziałam oznajmiając im radosną nowinę.

-To super-powiedziała Yasmin wraz z Sashą.

-Też się cieszę kiedy tylko się dowiedziałam że mają wolny etat od razu pomyślałam że spróbuję , no wiecie w końcu od dawna szukam pracy-powiedziałam

-No ja też się cieszę że mam tą pracę-dopowiedziała Yasmin.

-No bardzo fajnie-powiedziała Sasha

-No a może teraz pójdziemy do mnie?- zaproponowałam

-No, ok.- zgodziła się  Yasmin.

-Jasne, czemu nie, pogadamy sobie spokojnie-przytaknęła Sasha

I tak wzięłyśmy torby i plażą poszłyśmy do mnie. Od razu gdy tylko weszłyśmy do mojego pokoju rzuciłyśmy torby w kąt. Wszystkie trzy usiadłyśmy na łóżku. I nagle zdałam sobie sprawę że zamiast dziewczyńskich pogaduch, będzie ciężka praca nad matą, gegrą oraz chemią.

-Słuchajcie, chyba zamiast gadać musimy odrobić na jutro lekcje-powiedziałam z dużym grymasem i z niezadowoleniem

-Hej, nie psuj zabawy- powiedziała Sasha i zrobiła minę obrażonego dziecka.

-No właśnie-przytaknęła Yasmin

-Mi też to nie pasuje, ale musimy to zrobić czy tego chcemy czy nie-powiedziałam

-No, dobra, ale później sobie pogadamy czy tak?- zapytała-Brakuje mi takich pogaduch.

-Jasne, czemu nie , tylko najpierw musimy odrobić te lekcje-zgodziłam się  .

Myślałam że będzie gorzej przy odrabianiu, ale tak naprawdę zrobiłyśmy wszystko ciągu niecałej godziny.

-No na szczęście już koniec-powiedziałam zmęczona.

-No, racja-przytaknęła mi Sasha

-Zgadzam się-dopowiedziała Yasmin-Słuchaj , gdzie twoja siostra ?

-Nie wiem ,chyba na jakiejś randce czy spotkaniu z paczką w pizzerii- powiedziałam

-Na randce? nie żartuj .Kto śmiałby się umówić na randkę z Królową Śniegu?- zapytała Yasmin

-No, właśnie ,przecież ona jest  mega wredna i okropna-przytaknęła jej Sasha

-Sama się dziwię, ale o ile wiem, ona umawia się z jakimś Peterem- powiedziałam

-Z tym co  był już w tym roku zawieszony na tydzień i chyba był z milion razy u dyrektora?- zapytała

-Przecież Peter dostaje same pały i zostaje zawsze przepuszczony  warunkowo-dopowiedziała Yasmin.

Peter był i może przystojnym facetem, ale był za to strasznie aroganckim typkiem.

-No, właśnie z nim-powiedziałam -Nie wiem może nikt nie chciał się z nią umówić-powiedziałam.

-Ej, no nie żartuj-powiedziały oby dwie jednocześnie-Kto z nią wytrzyma, ona jest przecież strasznie

wkurzająca.

-No wiem, dlatego czekam aż ona go wkurzy, wiecie co, nawet trochę mi go żal.

-No mi też  ,biedny skazany na Królową Śniegu-powiedziała Yasmin

-Ej, wiecie co , jest już wpół do 9, nie wiem jak Yasmin, ale ja muszę już lecieć, no chyba że chce

dostać dożywotni szlaban-powiedziała Sasha

-Serio? Kurczę  ja też muszę lecieć. Dobra Jade, na razie. Sasha wrócimy razem?- zapytała Yasmin. Mieszkały blisko siebie. Więc z reguły wracały ode mnie razem.

-No, jasne. Na razie Jade, do zobaczenia w szkole-powiedziała na odchodne Sasha.

-Jasne, to do zobaczenia-powiedziałam i pomachałam im na pożegnanie.

Dziewczyny wyszły z pokoju. A ja włączyłam swojego laptopa .Weszłam więc na neta. Ale nie znalazłam nic interesującego w necie na temat gdy ktoś zostaje obdarzony magicznymi  mocami, więc zamknęłam laptopa i poszłam czytać książkę na łóżku. Czytałam tak długo aż zasnęłam, nawet nie wiedziałam kiedy. Ale znowu widziałam tego bladego, ciemnowłosego tajemniczego chłopaka. Kim on był? To pytanie ciągle cisnęło mi się na usta.

1 komentarz:

  1. Cześć :3 Chciałam powiedzieć, że piszesz fantastycznie. Naprawdę podoba mi twoja książka. Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń