piątek, 14 grudnia 2012

Ścieżka tajemnic rozdział 2

Witam :) Gorąco zapraszam na następny rozdział mojej ksiażki :) Liczę na dużo komentarzy i pomysłów :)
  W

stałam o 9:00, lekcje miałam dopiero o 11:15.Wstałam, ubrałam niebieski top w kwiatki i ulubione krótkie spodenki dżinsowe. O 9:25 przyszły dziewczyny. Zjadłyśmy po jogurcie, i poszłyśmy do mojego pokoju. Sasha usiadła na krześle, Yasmin na łóżku ,a ja na podłodze. Dziewczyny jak zawsze były uśmiechnięte, teraz były poważne.

-Słuchajcie, musimy coś z tym zrobić-powiedziała Sasha jako pierwsza przerywając cisze.

-No, ale co?- zapytałam ironicznie.

-Musimy się dowiedzieć skąd się biorą nasze moce, musimy się nauczyć je kontrolować, dowiedzieć się po co one są.-odpowiedziała Yasmin po chwili zastanowienia.

-Ja uważam że Yasmin ma racje, przede wszystkim musimy nauczyć się je kontrolować- zgodziłam się patrząc do dziewczyn. Nie chciałam światowej sensacji, że nagle dziewczyna z Malibu ma moce. A podejrzewałam że nie umiejętność ich kontrolowania może to spowodować.

-Ok, mam pomysł , po szkole przyjdziemy do ciebie i poeksperymentujemy z mocami- zaproponowałam Sasha. Przekrzywiłam głowę. Zastanowiłam się chwilę. Jak dla mnie nie był to dobry pomysł.

-Dobra- zgodziłam się po chwili-ale teraz chodźmy, bo się spóźnimy na chemie-powiedziałam patrząc na zegarek.

-Jasne-odpowiedziały Sasha i Yasmin zadowolone.

Wzięłam torbę ,przerzuciłam ją przez ramię, dziewczyny wzięły swoje torby i poszłyśmy do szkoły. Pierwsza lekcja była beznadziejna, ponieważ pani Will zrobiła niezapowiedzianą kartkówkę .Potem była  historia .Na szczęście z tego referatu dostałyśmy po 5-. Lekcje się tak dłużyły że szok, szczególnie mata. Ale teraz była już ostatnia lekcja-fizyka. Myślałam o naszych zdolnościach. A może one są po to żeby walczyć ze złem? Ale tak jak szybko ten pomysł wpadł do mojej głowy, tak też szybko ją opuścił. Przecież jedyne zło na tym świecie to szkoła i podłe, starsze siostry. Jedna tylko rzecznie dawało mi spokoju- skąd one się wzięły? W końcu np. Peter Parker zdobył moce dzięki temu że ugryzł  go radioaktywny pająk. Ale nas nie ugryzł radioaktywny pająk ani nie pochodzimy z planety Krypton! Byłam tak zajęta rozmyślaniem o mocach, że wogule nie skupiłam się na lekcji.

-Dziękujemy za zaszczycenie nas swoją obecnością panno Lin-usłyszałam surowy głos panna Greena.

-Przepraszam- bąknęłam cała zaczerwieniona ze wstydu.

Na szczęcie zadzwonił po 15 minutach dzwonek .Szybko się spakowałam i wyszłam  z pracowni z Sashą i Yasmin.

- Co się stało?- spytała Yasmin. Chyba zauważyła że duchowo nie byłam obecna na lekcji.

-Po prostu myślałam o naszych mocach, może po to one są byśmy mogły walczyć ze złem- zasugerowałam, ale natychmiast spuściłam oczy ze wstydu. Przecież to nie realne. Nie wierzyłam w to , że istnieją jakieś potwory. Chociaż jeszcze dzień wcześniej nie wiedziałam że w życiu realnym istnieje magia.

-No co ty?- odpowiedziała Sasha zdumiona.

-A może Jade ma racje, co jeśli mamy walczyć ze złem np. wampirami, wilkołakami czy też z jakimiś czarnoksiężnikami lub czarodziejami, czarownicami-powiedziała Yasmin po chwili zastanowienia.

-Żartujesz-powiedziała piskliwie  Sasha, chyba nie za bardzo jej się ten pomysł spodobał - Naprawdę myślisz że na świecie istnieją typy spod ciemnej gwiazdy?

-Nie wiem, ja tylko tak zasugerowałam. Po naszym odkryciu, nie wykluczam takiej opcji-powiedziałam speszona.

Sasha miała zamiar odpowiedzieć, ale już byłyśmy pod moim domem. Otworzyłam drzwi i od razu weszłyśmy na górę, a potem prosto do mojego pokoju. Rzuciłyśmy torby na podłogę ,i usiadłyśmy na łóżko.

-No dobra ,załóżmy że mamy moce po to żebyśmy walczyli ze złem, ale skąd one się wzięły? Przecież nawet Harry Potter odziedziczył moc po rodzicach-odpowiedziała Sasha- A po drugie skąd mamy wiedzieć z kim walczyć, jak walczyć? To trzeba wiedzieć. A na razie kroczymy jak dzieci we mgle.

-Sasha, ma racje, mamy bardzo dużo pytań a mało odpowiedzi –powiedziała Yasmin.

-Dobra spokojnie, musimy się zastanowić-powiedziałam spokojnym tonem. Ale w środku wcale nie była spokojna.

-Ok, podsumujmy, mamy moce, a Jade podejrzewa że zostałyśmy wybrane żeby walczyć że złem-powiedziała Sasha niepewnym głosem. Zapewne nie była przekonana do tej teorii.

-Dobra, poćwiczmy nasze moce-zaproponowałam , lekko przestraszona.  Czułam się zagubiona. Nie wiedziałam nic o tych mocach. A ni o odpowiedzialności z nimi związanych. Wzięłam szklankę z wodą, zacisnęłam dłoń i pomyślałam o ciepłej herbacie, o ostrej papryczce chilli. I nagle woda zaczęła bulgotać. Rozłożyłam teraz dłoń i dla odmiany pomyślałam o zimnej wodzie i lodach. I woda zamieniła się w lód. Spróbowałam tak kilka razy. Za każdym razem się udało. Ale nagle zaczęła szumieć mi woda. Dosłownie słyszałam wodę, która była w szklance .Czułam coś bardzo intensywnego. Podniosłam rękę i nagle woda zaczęła lecieć do góry. Ciągle pięła się ku górze. Tylko skąd ona przybywała?

-Wow- odpowiedziała. Chyba tylko tyle mogła powiedzieć.

-Dobra, fajnie, myślę że teraz ja spróbuję-odpowiedziała Yasmin. Sądząc po jej minie, była pod wrażeniem.  Ale w jej oczach dostrzegłam , że jest tak samo przestraszona jak ja  Nie lubiła zmian. A już na pewno nie takich.

I usłyszałam głos  Sashy ‘’To jest niemożliwe’’ i teraz ja pomyślałam ‘’Zgadzam się’’.

-Tak, Jade masz racje to  jest niemożliwie-odpowiedziała mi Sasha.

-Zgadzam się-powiedziała Yasmin

-Dobra, ważne że już coś nam wychodzi-powiedziałam zadowolona. W każdym razie żadnego wypadku nie zarejestrowałam.

Podeszłam do nocnego stolika  po mój kubek. I nagle wyślizgnął mi się z ręki. Już miał spaść , ale nagle się zatrzymał. Stanął w powietrzu.

-Kto to zrobił?- zapytałam nieco zszokowana.

-Ja też tego nie wiem-powiedziała zdziwiona Yasmin

-A może to ja?- zasugerowała cicho Sasha

-Dobra, sprawdzimy to-odpowiedziała Yasmin.

-Zróbmy eksperyment- zaproponowałam. Miałam małą nadzieję, że jak już co , to wybuchnie pokój Cloe, a nie mój.

Wzięłyśmy więc książkę. Ja miałam ją puścić, a Sasha miała zatrzymać. I to jej się udało. Na początku jej nie szło. Ale gdy się skupiła szło jej doskonale.

-A więc ty zatrzymujesz przedmioty ,ja czytam w myślach, a ty kontrolujesz wodę, szok-odpowiedziała Yasmin jednym tchem.

-Dobra, może zabierzmy się lepiej za odrabianie lekcji, bo robi się późno-powiedziała po chwili Sasha patrząc na zegarek.

-Sasha ma racje, co kol wiek się stało musimy udawać że wszystko jest ok- stwierdziłam. Nie miałam znaleźć się w pokoju bez klamek. I tak kończąc rozmowę zabrałyśmy się do robienia prac domowych. Skończyłam już chemię i biologię, właśnie miałam zamiar robić WOS.

-Przebrnęła może któraś z was przez chemię?- zapytała sennie Sasha . Chyba była już zmęczona.

-Ja już przebrnęłam przez chemię i biologię-odpowiedziałam

-Dasz odpisać?- zapytała Yasmin wraz z Sashą. I oby dwie ziewnęły.

-No dobra, a masz WOS?- zapytałam.

-Jasne, jak chcesz możesz przepisać-odpowiedziała spokojnie Yasmin .I tak zaczęłam przepisywać WOS. Ja akurat WOS lubiłam. Kiedy skończyłyśmy robić  lekcje, nie miałyśmy ochoty gadać o naszych wyjątkowych zdolnościach, zaczęłyśmy więc gadać o ciuchach i o szkole. Dziewczyny zostały na kolacji . Potem poszły do domu. Nie miałam nic innego do roboty, więc weszłam na kompa i sprawdziłam pocztę .Nie miałam żadnych e-maili wiec zaczęłam szukać czegoś o mocach. Ale i tak nic nie znalazłam. Tylko sterty bzdur. Nic co mogłoby nam pomóc. W końcu zaczęłam być tak zmęczona że nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się  i spojrzałam na zegarek i zamarłam była już 11:15!Jestem spóźniona! A pan Green nie toleruje spóźnień. Szybko się ubrałam, wzięłam torbę i jak strzała wybiegłam z domu prosto do szkoły. Biegłam ile sił w nogach, i jak zwykle wpadłam do klasy zdyszana.

-Witamy panno Lin, teraz proszę nam powiedzieć czemu się spóźniłaś? –zapytał nauczyciel.

-Ja bardzo przepraszam, po prostu zaspałam- powiedziałam czerwona jak burak.

-No właśnie zaspałaś, w takim razie rozumiem że umiesz wszystko, więc zapraszam do tablicy-odpowiedział złośliwie.

‘’Świetnie wpadłam po uszy’’ pomyślałam zdenerwowana, kiedy poszłam położyć torbę przy mojej ławce.

-No zapraszam-zachęcił.

Podeszłam do tablicy. ‘’I co teraz, przecież ja nic nie umiem, na bank dostanę pałę, po prostu świetnie’’

I wtedy usłyszałam głos Yasmin ‘’ Nie martw się podpowiem Ci ’’ , a potem usłyszałam głos Sashy ‘’Ja też Ci jak by co to pomogę’’

-Dobrze więc proszę powiedzieć jak wyobrażamy sobie atom?- zapytał

I tak zaczęłam odpowiadać. Na szczęście dziewczyny mi podpowiadały że Green był chyba lekko zdziwiony moimi dobrymi odpowiedziami a więc nie mogło być tak źle.

-No widzę że się czegoś  nauczyłaś ,siadaj masz 4-odpowiedział zawiedziony.

Usiadłam na swoim miejscu i cudem powstrzymywałam się przed śmiechem. On naprawdę myślał że ja coś zrozumiałam z fizyki? Przecież fizyka była na drugim miejscu moich znienawidzonych przedmiotów których nie umiałam, zaraz po matmie. Na szczęście lekcja minęła szybko. Gdy zabrzęczał dzwonek wyszłam z klasy uśmiechnięta.

-Wow, ty to masz nie źle, wogule się nie skapnął że my ci podpowiadałyśmy-odpowiedziała pełna zdziwienia Yasmin

-Hej, przecież on nie umi czytać w myślach- przypomniałam im- a tak apropo dzięki za pomoc, gdy by nie wy dostałabym pałę i pa pa trzy z fizyki na semestr.

-Ej weź nie ma za co, przecież jesteśmy NP -najlepsze przyjaciółki-powiedziała Sasha

-Tak, właśnie Najlepsze przyjaciółki na Ziemi-dopowiedziała Yasmin

Wzięłyśmy książki z szafek i poszłyśmy na chemię. Na szczęście chemia jak i inne lekcje przebiegły nawet szybko. Akurat zadzwonił dzwonek na przerwę. Kiedy ja się pakowałam  dziewczyny podeszły do mojej ławki.

-Hej może wskoczymy na popołudniowy koktajl?- zaproponowała Sasha.

-Chętnie-powiedziałam z uśmiechem . Chciałam się zrelaksować. Zapomnieć o wszystkim co mnie ostatnio spotkało.

-Jasne- Yasmin odpowiedziała z uśmiechem na propozycję Sashy

-Dobra ,tylko o której? –zapytałam.

-Może prosto po lekcjach-zaproponowała Yasmin.

-Jasne-powiedziałam z Sashą. Po lekcjach mi pasowało.

Po szłyśmy po książki na geografię i ruszyłyśmy do pracowni. Na szczęście lubiłam geografię więc lekcja mi się nawet podobała. Ale geografia nie mogła się równać z biologią. Po dzwonku poszłam w  kierunku swojej szafki. I po kilku krokach dogoniła mnie Sasha z Yasmin.

-Idziemy już do kafejki?- zapytała Sasha

-No już ,tylko wezmę potrzebne książki i już możemy iść –odpowiedziałam

W odpowiedzi Sasha kiwnęła głową. Po szłyśmy o mojej szafki. Wzięłam potrzebne książki i spakowałam je do torby. Po tem poszłyśmy plażą do kafejki. Usiadłyśmy tam gdzie zwykle. Yasmin poszła po trzy Fioletowe Wschody Słońca, ja zabrałam się do robienia zadań z fizy.

-Hej Jade mogłabyś dać sobie teraz spokój z pracami-powiedziała zdegustowana Sasha

-Wiem, ale chcę mieć to już z głowy-oświadczyłam głowiąc się nad wyjątkowo trudnym zadaniem.

-Co chcesz mieć z głowy-zapytała Yasmin podając nam koktajle, która nic nie rozumiała bo jej przecież nie było, tylko stała przy barze.

-Jade chce mieć z głowy zadania z fizyki-odpowiedziała jej Sasha

-Jade, Sasha ma racje, daj sobie spokój, lepiej pogadajmy o naszych mocach-zaproponowała Yasmin

-Yasmin zwariowałaś?- upomniała ją Sasha- Chcesz żeby wszyscy wiedzieli o naszej tajemnicy?

-Sorry, to może pogadamy o …-już miała zamiar dokańczać, ale coś odwróciło jej uwagę, spojrzałam w stronę, w którą ona patrzyła i zrozumiałam o co jej chodzi. Chodziło jej o plakat reklamujący tutejszą kapelę, która szukała wokalistki-A co myślicie o tym żebym wzięła udział w castingu-zapytała niepewna.

-Ja uważam że masz bardzo duże szanse na wygranie tego castingu-odpowiedziałam z entuzjazmem. I z prawdą.

-Ja też tak uważam, śpiewasz po prostu ślicznie-dopowiedziała  Sasha.

-Dzięki, poczekajcie chwile, pójdę się zgłosić, skoro uważacie że mam szansę-powiedziała to i poszła do baru się zgłosić. Yasmin naprawdę śpiewała prześlicznie, zresztą to było jej pasją. I była w tym naprawdę dobra, tak jak ja w projektowaniu i w surfingu czy też Sasha w tańcu. To były rzeczy w których byłyśmy naprawdę dobre. Po chwili wróciła Yasmin.

-I co?- dopytywała się Sasha

-No, zgłosiłam się, casting będzie jurto o 19:15-odpowiedziała zadowolona.

-Założę się że wygrasz-powiedziałam dopingująco -Masz talent dziewczyno.

-Dzięki ,przyjdziecie jutro tutaj ze mną ?-zapytała. Zapewnie potrzebowała naszego wsparcia. Psychicznego, jak i fizycznego. Założę, się że Sasha mogłaby uciec.

-No jasne, nie zawiodłabym cię-odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.

-Ja też przyjdę trzymać za ciebie kciuki-powiedziała Sasha. Ona chyba również miała zamiar wspierać Yasmin. Ale no cóż w przyjaźni tak już jest.

-Dzięki-odpowiedziała i odetchnęła w ulgą.

Reszta rozmowy dotyczyła tego w czym Yasmin pójdzie na ten casting. Zaproponowałam więc że ja o tym pomyślę i  jej jakby co to coś pożyczę . W końcu zrobiło się trochę późno więc dopiłyśmy koktajle i poszłyśmy do domu. Jak wróciłam do domu była już 17.Gdy tylko otworzyłam drzwi usłyszałam

-Gdzie byłaś?- zapytała moja starsza siostra Cloe.

-A co cię to obchodzi-mruknęłam złośliwie. Nie cierpiałam jej.

-A to że jestem twoją starszą siostrą i musisz się mnie słuchać-odpowiedziała tonem starszej siostry, owszem była starsza ale tylko o rok.

-Słuchaj wcale nie muszę cię słuchać, i daj mi przejść-powiedziałam to czekając aż przestanie tarasować mi schody.

Patrzyła na mnie  ,ale w końcu mnie przepuściła. Pobiegłam od razu do swojego pokoju. Jak weszłam to natychmiast zamknęłam drzwi na klucz. Nie lubiłam kiedy Cloe wchodziła bez pytania, dlatego od pewnego czasu zawsze się zamykałam.  Rzuciłam torbę w kąt i zaraz weszłam na kompa żeby sprawdzić  pocztę. Nie stety nie miałam żadnej wiadomości. Weszłam na Internet i zaczęłam szukać wiadomości do prasówki z WOSu. Kiedy weszłam na portal informacyjny zaczęłam przeczesywać różne informacje. Nic na pierwszy rzut oka nie zwróciło mojej uwagi. Ale nagle dostrzegłam tytuł artykułu ‘’ Tajemnicze morderstwa w Los Angeles’’. Kliknęłam na link. I zabrałam się do czytania. Artykuł mówił o tym, że w Los Angeles znaleziono dwa ciała mężczyzn. Mężczyźni byli w średnim wieku .Ciała były bez krwi. Pozostawione w odosobnionych miejscach. Nie przejęłam się tym za bardzo. No w końcu w Los Angeles często dochodziło do zabójstw. Do prasówki miałam tylko 5 punktów. Fajnie 3 murowane. Ale no cóż nic innego lepszego nie mogłam znaleźć. Zaczęłam więc projektować ubranie dla Yasmin na casting. Zaprojektowałam dla niej zwiewną, błękitną lekką sukienkę, idealnie pasująca do dziewczyny z Malibu. Następnego dnia obudziłam się przy biurku. ’’Kurczę nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam ‘’ pomyślałam, wstałam szybko ,ubrałam się, spakowałam torbę, wzięłam projekt ubrania i biegiem poszłam do szkoły. Popatrzyłam na zegarek była dopiero 9:15, a dzisiaj zaczynałam dopiero o 10. Wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam i do Sashy i do Yasmin, wybierając rozmowę konferencyjną.

-Hejka, dziewczyny przyjdźcie pod szkołę, dobra?- poprosiłam od razu kiedy usłyszałam ich głos

-No dobra, jasne –odpowiedziała zaspana Yasmin.

-Dobra, już lecę-dodała Sasha

Poszłam do ogrodu szkolnego. Usiadłam na ławce. Wyciągnęłam z torby prasówkę i starałam się zapamiętać wydarzenia, ale i tak nic z tego. Po prostu ta piękna pogoda tak na mnie działała. Kiedy tak siedziałam nie wiadomo kiedy przyszły już dziewczyny.

-Hejka, co się tak ważnego stało że ściągasz nas tutaj o tej porze-powiedziała Yasmin i po chwili ziewnęła.

-No właśnie, przecież zresztą ty nie lubisz szkoły-przypomniała mi Sasha. I tak jak Yasmin, ziewnęła.

-No dobra, ok. ,ale chciałam pokazać wam ubrania dla Yasmin, które zaprojektowałam na ten casting-odpowiedziałam wymijająco.

-Dobra, no to pokazuj-odpowiedziała z entuzjazmem Yasmin, która od razu się ożywiła.

-No to pokaz co tam wymyśliłaś-powiedziała Sasha, która już była przytomna.

No i pokazałam im ten projekt .Dziewczyny były zachwycone tym pomysłem zwiewnej sukienki.

-Sukienka jest super, taka naturalna i wogule-powiedziała Yasmin . Wyglądała na zachwyconą.

-No na pewno Yasmin wygra ten casting, w tej sukience to pewniak-dopowiedziała Sasha

-No mam taką nadzieję że wygram-powiedziała Yasmin

-No ja też-powiedziałam

I poszłyśmy na lekcje. Nawet o dziwo lekcje szybko minęły .Od razu po szkole poszłyśmy do kafejki. I jak zwykle usiadłyśmy przy naszym stałym  stoliku. I czekałyśmy aż wreszcie zacznie się ten casting. Yasmin była cały czas lekko podenerwowana. Zresztą się jej nie dziwię, też bym była. Sasha poszła po trzy soki dnia i jak przyszła to od razu zaczęła wspierać  Yasmin.

-Nie martw się poradzisz sobie-powiedziała Sasha

-Mam taką nadzieję –odpowiedziała niepewna Yasmin.

-No jasne że sobie poradzisz, kto jak nie ty- wspierałam przyjaciółkę.

Po tej krótkiej wymianie zdań zaczęłyśmy robić lekcje. Kiedy ja pociłam się nad matą to Yasmin patrząc na zegarek oznajmiła że za chwilę zacznie się casting.

-Głowa do góry- powiedziała pewnie Sasha.

-Trzymam za ciebie kciuki- powiedziałam.  

-Dzięki- odkrzyknęła w drzwiach

-Jak myślisz zda?- zapytała Sasha

-No jasne- powiedziałam-Jak znam życie jak tylko ją usłyszą to od razu ją przyjmą. Yasmin posiadała niezaprzeczalnie śliczny głos.

-Może skoczysz po sok?- zapytała, czy raczej poprosiła.

-No jasne –powiedziałam

I od razu poszłam do baru.

-Hej Amber , poproszę dwa soki dnia-powiedziałam do dziewczyny za ladą.

-Jasne , już się robi-odpowiedziała

Miałam już zacząć płacić za sok kiedy moją uwagę przykuła kartka z informacją że szukają kelnerki. Czy to dobry pomysł? Od dawna szukam łatwej pracy. Po prostu potrzebuję  pieniędzy na swoje prywatne wydatki.

-Amber, ten etat jest aktualny-spytałam dziewczynę kierując głowę w kierunku kartki z zamieszczoną informacją.

-Yyy…tak słuchaj jak chcesz to mogę poprosić szefa żeby dał Ci szansę-powiedziała z uśmiechem

-Wystarczy że umówisz mnie na rozmowę.

-Dobra-powiedziała i podała i soki-Wiesz co zaczekaj spytam się szefa czy teraz by z Tobą nie porozmawiał-i już jej nie było

Zaniosłam soki.

-Co tak długo?- zapytała Sasha

-A wiesz może będę miała pracę-powiedziałam ,ale raczej bez entuzjazmu. Nie liczyłam że ją zdobędę.

-No to super, gdzie ?-zapytała zaciekawiona.

-Może tutaj jako kelnerka- odpowiedziałam.

-To fajnie, a dlaczego może? -zapytała

-No bo dopiero będę miała rozmowę-powiedziałam, i jak na zawołanie przy naszym stoliku pojawiła się Amber.

-Szef na ciebie czeka –oznajmiła

-Już, tak szybko?- zapytałam zdziwiona.

-No i jak już powiedziałam czeka na ciebie-powiedziała zniecierpliwiona.

-Dobra to ja już chyba lepiej pójdę-powiedziała i poszłam za Amber .Weszłam do dużego pokoju Willfreda, właściciela tej knajpki.

-Witam, słyszałem że szukasz pracy, jak chcesz możesz tu pracować -powiedział

-Świetnie, ale czy nie powinien pan ze mną porozmawiać, no wie pan rozmowa kwalifikacyjna?- zapytałam

-No tak, ale znam cię od dawna i ufam ci, wiem że będziesz dobrą kelnerką-powiedział

-Fajnie, bardzo panu dziękuję ,a kiedy mam zacząć?- powiedziałam

-Myślę że po nowym roku. Teraz na razie nie ma takiego tłumu, a po nowym roku zawsze są tłumy- odpowiedział z namysłem, po czym dodał- z chwilę Amber przyniesie Ci umowę o pracę i twój grafik- powiedział

-Świetnie to ja może zaczekam przy Sashy-zaproponowałam

-Jasne ty zaczekaj a ja wszystko przygotuję

Wstałam i wyszłam. Gdy wyszłam zobaczyłam że Yasmin już przyszła z castingu. Tym prędzej przyśpieszyłam do stolika.

-I co dostałaś tę pracę?- zapytałam

-No  dostałam, ale słyszałam że ty też byłaś na pewnej rozmowie-powiedziała

-No gadaj jak Ci poszło-powiedziała Sasha. Już nie mogła wytrzymać.

-Dostałam tę pracę-powiedziałam oznajmiając im radosną nowinę.

-To super-powiedziała Yasmin wraz z Sashą.

-Też się cieszę kiedy tylko się dowiedziałam że mają wolny etat od razu pomyślałam że spróbuję , no wiecie w końcu od dawna szukam pracy-powiedziałam

-No ja też się cieszę że mam tą pracę-dopowiedziała Yasmin.

-No bardzo fajnie-powiedziała Sasha

-No a może teraz pójdziemy do mnie?- zaproponowałam

-No, ok.- zgodziła się  Yasmin.

-Jasne, czemu nie, pogadamy sobie spokojnie-przytaknęła Sasha

I tak wzięłyśmy torby i plażą poszłyśmy do mnie. Od razu gdy tylko weszłyśmy do mojego pokoju rzuciłyśmy torby w kąt. Wszystkie trzy usiadłyśmy na łóżku. I nagle zdałam sobie sprawę że zamiast dziewczyńskich pogaduch, będzie ciężka praca nad matą, gegrą oraz chemią.

-Słuchajcie, chyba zamiast gadać musimy odrobić na jutro lekcje-powiedziałam z dużym grymasem i z niezadowoleniem

-Hej, nie psuj zabawy- powiedziała Sasha i zrobiła minę obrażonego dziecka.

-No właśnie-przytaknęła Yasmin

-Mi też to nie pasuje, ale musimy to zrobić czy tego chcemy czy nie-powiedziałam

-No, dobra, ale później sobie pogadamy czy tak?- zapytała-Brakuje mi takich pogaduch.

-Jasne, czemu nie , tylko najpierw musimy odrobić te lekcje-zgodziłam się  .

Myślałam że będzie gorzej przy odrabianiu, ale tak naprawdę zrobiłyśmy wszystko ciągu niecałej godziny.

-No na szczęście już koniec-powiedziałam zmęczona.

-No, racja-przytaknęła mi Sasha

-Zgadzam się-dopowiedziała Yasmin-Słuchaj , gdzie twoja siostra ?

-Nie wiem ,chyba na jakiejś randce czy spotkaniu z paczką w pizzerii- powiedziałam

-Na randce? nie żartuj .Kto śmiałby się umówić na randkę z Królową Śniegu?- zapytała Yasmin

-No, właśnie ,przecież ona jest  mega wredna i okropna-przytaknęła jej Sasha

-Sama się dziwię, ale o ile wiem, ona umawia się z jakimś Peterem- powiedziałam

-Z tym co  był już w tym roku zawieszony na tydzień i chyba był z milion razy u dyrektora?- zapytała

-Przecież Peter dostaje same pały i zostaje zawsze przepuszczony  warunkowo-dopowiedziała Yasmin.

Peter był i może przystojnym facetem, ale był za to strasznie aroganckim typkiem.

-No, właśnie z nim-powiedziałam -Nie wiem może nikt nie chciał się z nią umówić-powiedziałam.

-Ej, no nie żartuj-powiedziały oby dwie jednocześnie-Kto z nią wytrzyma, ona jest przecież strasznie

wkurzająca.

-No wiem, dlatego czekam aż ona go wkurzy, wiecie co, nawet trochę mi go żal.

-No mi też  ,biedny skazany na Królową Śniegu-powiedziała Yasmin

-Ej, wiecie co , jest już wpół do 9, nie wiem jak Yasmin, ale ja muszę już lecieć, no chyba że chce

dostać dożywotni szlaban-powiedziała Sasha

-Serio? Kurczę  ja też muszę lecieć. Dobra Jade, na razie. Sasha wrócimy razem?- zapytała Yasmin. Mieszkały blisko siebie. Więc z reguły wracały ode mnie razem.

-No, jasne. Na razie Jade, do zobaczenia w szkole-powiedziała na odchodne Sasha.

-Jasne, to do zobaczenia-powiedziałam i pomachałam im na pożegnanie.

Dziewczyny wyszły z pokoju. A ja włączyłam swojego laptopa .Weszłam więc na neta. Ale nie znalazłam nic interesującego w necie na temat gdy ktoś zostaje obdarzony magicznymi  mocami, więc zamknęłam laptopa i poszłam czytać książkę na łóżku. Czytałam tak długo aż zasnęłam, nawet nie wiedziałam kiedy. Ale znowu widziałam tego bladego, ciemnowłosego tajemniczego chłopaka. Kim on był? To pytanie ciągle cisnęło mi się na usta.

środa, 5 grudnia 2012

Ścieżka tajemnic rozdział 1


Hejka :) Przedstawiam wam pierwszy fragment mojej książki :) Mam nadzieję, że wam się spodoba ;) Bardzo gorąco zachęcam was do komentowania :)
 
 
Prolog

         Ludzkie losy łączą się pomimo dystansu czasu, spaja je zew odbijający się echem  poprzez wieki.   

 

Niektórzy uważają, że nasz los związany jest z Ziemią. Tak jak my jesteśmy z nią związani. Inni sądzą , że losy różnych ludzi są ze sobą splecione. Jak nici tworzące wielką tkaninę. Ludzie chcą wiedzieć jaki los ich czeka lub  usiłują go odmienić. Niektórzy nigdy go nie poznają , ale niektórym zostaje on ukazany.

Niektórzy mówią, że nad losem nie da się zapanować. Że przeznaczenia nic nie zmieni. Ale ja wiem swoje. Los jest częścią naszego życia. Trzeba tylko trochę odwagi , by go zrozumieć.

                                                                             

 

 
                        Rozdział I

N      

 

igdy nie lubiłam matmy i nigdy nie po lubię ,ale to już lekka przesada .Spędziłam wczoraj bite  trzy godziny nad książką ,a i tak oblałam test . Byłam zdania że przez szkołę świat jest zły, a najbardziej przez matę. Szłam szkolnym korytarzem bardziej naburmuszona niż zwykle, w towarzystwie Sashy i Yasmin kierując się w stronę szafek.

-Hej ,Jade  nie przejmuj się- Sasha starała się poprawić mi humor. Niestety – bezskutecznie.

-Sasha ,jak ja mam się nie przejmować ?To jest  moja trzecia jedynka w tym roku-a rok zaczął  się niespełna miesiąc temu. Chociaż jakby nie patrząc, nigdy nie byłam dobra z maty.

-Jade ,Sasha ma rację ,nie przejmuj sie tym tak.

-Zrozum ,Yasmin ty i Sasha dobrze radzicie sobie z matmą ,dostajecie same czwórki-powiedziałam to podchodząc do swojej szafki. Otworzyłam ją i jak zwykle przywitał mnie artystyczny nieład . Dla mnie był to artystyczny nieład, zaś Sasha i Yasmin nazywały rzeczy po imieniu , czyli mój artystyczny nieład nazywały po prostu bałaganem, okropnym bałaganem. Wzięłam książki i segregator. W przeciwieństwie co do matmy  biologie uwielbiałam. Zamknęłam szafkę i razem z Yasmin i Sasha poszłam do pracowni na zajęcia. Mimo ,że lubiłam biologię to lekcje była nudna  jak flaki z olejem ,bo to wszystko co mówił pan Banner to już wiedziałam! Ale mimo to i tak robiłam staranne notatki.”Nudy ,jeszcze chwila a umrę” Już miałam zasnąć ,gdy wtem usłyszałam dzwonek. Nareszcie  pomyślałam. Wstałam i zaczęłam chować swoje książki do torby.

-Jade, pójdziemy do po szkole do Jucie Net Cafe na cappuccino?- zaproponowała uśmiechnięta Sasha. Ta to zawsze ma dobry humor pomyślałam. Zazdrościłam jej tego. Tego optymizmu. Tego wiecznego pięknego uśmiechu.

-Sasha ,ja musze się uczyć  tej przeklętej maty –powiedziałam zła .Przynajmniej miałam taki zamiar, podeszła do nas Yasmin. -O co chodzi ?-zapytała nic nie rozumiejąc.

-Jade nie chce z nami iść po szkole do kafejki-odpowiedziała jej Sasha, po czym dodała , zapewnie złośliwie- woli się uczyć matmy. Jakby w ogóle miała zamiar.

-Jade jak chcesz to Ci pomożemy, właśnie apropo nauki zrozumiała może któraś z was o co  w tym chodzi?- powiedziała Yasmin. Ta to zawsze jak coś nie szło starała się mnie czy Sashe udobruchać.

-Ja też nic z tego nie rozumiem –przyznała się Sasha patrząc na mnie z wyczekiwaniem. No tak, jak czegoś nie rozumiesz z biolci do wal do Jade. Ona ci wszystko wyjaśni pomyślałam zirytowana.

-Ja tak ,to banalnie proste-zaoponowałam . No tak, dla mnie.

-Może dla Ciebie, no bo jesteś kujonką od biologii -odpowiedziały nieco złośliwie. Ale po chwili się  zaśmiały.

Szłyśmy korytarzem już chwilę do swoich szafek . Korytarz był szeroki,  a ściany były koloru beżowego. Szafki miałyśmy blisko siebie .  Na ścianach wisiały tablice informacyjne. Wzięłam tylko podręcznik z fizyki i ruszyłam  na zajęcia. Nie stety ta lekcja też okazała się totalną klapą .Ale przynajmniej minęła szybko. Wziąłem szybko książki i ruszyłam do stołówki.” Świetnie ,na lunch  dzisiaj jest tylko cheeseburger i frytki z ketchupem” Sasha  i Yasmin dołączyły do mnie w stołówce ,wzięły lunch i usiadłyśmy przy naszym miejscu .Dalej byłam naburmuszona ,ale no cóż przecież miałam powód. Rozejrzałam się,  Stołówka była duża,  ściany były koloru białego. W pomieszczeniu było pełno stolików, a pod ścianą był bufet.

-Dalej się złościsz o tę pałę z maty? -Sasha zapytała jak zwykle łapiąc byka za rogi.

-Nie, przecież nie ma się o co złościć-odpowiedziałam z sarkazmem. Ale prawda była taka że nie powinnam się wyżywać na dziewczynach. W końcu chciały dobrze. Ale czy to moja winna że ta pała tak mnie wkurzyła?

-Jade ,dobra masz prawo  być zła, ale pytam Cię po raz ostatni ,idziesz z nami do kafejki?-  zapytała Yasmin, chyba już trochę wkurzona moją chandrą , bo dodała- drugiej szansy nie dostaniesz.

-No, zgadzam się, ale musicie mi pomóc z maty-odpowiedziałam powoli. Przemyślałam to na lekcji. I doszłam do wniosku , że przyda mi się odpoczynek. No, cóż w każdym razie mi nie zaszkodzi mały wypad z przyjaciółkami.

-Dobra-odpowiedziała Yasmin z uśmiechem.

-Zgadzam się –przytaknęła Sasha , która również się uśmiechnęła. Widać było że usfakcjonowała ją moja odpowiedź. ‘’Nawet jeśli nic mi to nie pomoże to przynajmniej spędzę miłe popołudnie’’ pomyślałam, zajadając chessburgera .Na szczęście po infie możemy iść do domu. Gdy zabrzęczał dzwonek , spakowałam szybko książki do torby, torbę przewiesiłam przez ramię  i tym już razem radosna wyszłam z klasy. Szłam plażą w kierunku portu. Plaża była piękna-długa i czysta, a morze ciepłe, błękitne, pełne ryb i bajecznych raf. Dołączyły do mnie Sasha i Yasmin.

-Hejka , co tam?- zapytała pełna optymizmu Sasha

-A nic ciekawego, mam nadzieję że mi pomożecie- powiedziałam z nadzieją.

-No jasne-odpowiedziała jak zwykle pełna entuzjazmu Sasha

-Ma się rozumieć- przytaknęła Yasmin

-Super-przytaknęłam , ale bardziej z sarkazmem niż z entuzjazmem .Doszłyśmy do kafejki .Lubiłam to miejsce .Można było tu kupić naprawdę pyszne cappuccino, koktajle czy tez kawę  ,można było wejść na Internet czy zagrać z bilard. Po za tym z okien był prze ładny widok na port w którym były piękne jachty. Usiadłyśmy przy naszym stałym miejscu. Rzuciłyśmy torby.

-Trzy koktajle dnia?- zapytała nas Yasmin.

-Tak ,chętnie- odpowiedziała Sasha

-Dla mnie Tropikalny Raj.-odpowiedziałam patrząc na Yasmin. Yasmin była ładną ,wysoką, lekko opaloną  brunetką, miała inteligentne brązowe oczy .Była nie tylko ładna ale i miła, sympatyczna i byłą moją przyjaciółką, zaś Sasha była byłą bladą, ładną blondynką o szarych oczach, średniego wzrostu. Sasha była bystra ,mądra i inteligentna.  Dogadywały się bez przeszkód, chociaż każda z nich była inna. Sasha była żywiołowa, cechował ją zaraźliwy optymizm Była jak wulkan pełna energii . Pełna życia. Pewna siebie .Z kolei Yasmin była spokojną, cichą osóbką o przyjacielskim uosobieniu. Była nieśmiałą, ale za to bystrą dziewczyną. Oby dwie rozumiały mnie jak nikt inny. Kiedy Yasmin wróciła z koktajlami, ja gadałam z Sashą na temat ciuchów, które zaprojektowałam w czasie przerw. Uwielbiałam modę, a w gdy miałam wolny czas lubiłam poszaleć i zaprojektować kilka ciuszków.  Chociaż moją prawdziwą pasją był surfing.

-No ta bluzeczka jest prześliczna-powiedziała patrząc na ciemno-fioletową bluzkę na ramiączkach -Dzięki-powiedziała gdy Yasmin położyła przed nią koktajl.

-Dzięki-zawtórowałam Sashy. Od razu przyssałam się do przysuniętego koktajlu i zaczęłam pić.

Siedziałyśmy tak i chwile gadałyśmy o szkole, chłopcach i ciuchach. Sasha i Yasmin próbowały mi wyjaśnić te głupie równania , ale i tak nic z tego. Jak nic obleję matę pomyślałam pesymistycznie. Przynajmniej one coś zrozumiały z biologii , gdy ja im wyjaśniałam. Popatrzyłam na zegarek i zamarłam-było 18:30

-Muszę już iść-powiedziałam lekko spanikowana. Już dawno powinnam być w domu. Jak nic dzisiaj mam totalnego pecha.

-Czemu?- zapytały jednocześnie.

-Rodzice będą na mnie wściekli, zwłaszcza że dostałam dzisiaj pałę .Nie chce przegiąć- wytłumaczyłam cierpliwie.

-Ok, to do zobaczenia

Wzięłam torbę i wyszłam z kafejki. Szłam promenadą podziwiając śliczny zachód słońca .Lubiłam Malibu. Malibu szybko się rozwijało, było śliczne. Duże. Ciepłe. Miało plaże i morze. Uwielbiałam plażę, jej zapach, wodorosty na brzegu, chłodny piach między palcami, smak soli na skórze po powrocie do domu. Doszłam do domu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Nie miałam ochoty na pogawentkę z wredną  siostrą Cloe. Od razu poszłam na górę do swojego pokoju. Weszłam po schodach na piętro i od razu otworzyłam drzwi do mojego ukochanego pokoju.  Rzuciłam torbę koło łóżka. Mój pokój był nowoczesny, utrzymany w tonacji ciemno- niebieskim. Lubiłam ten kolor. Podłoga była drewniana. Miałam w nim swój własny telewizor. A na morze oprócz okna wychodził też mały, wąski  balkon. Na powieszonych półkach stały ustawione książki. A nad biurkiem wisiała tablica korkowa, na której wisiały poprzypinane plakaty ulubionych zespołów. Miałam też dojście do własnej łazienki. Uwielbiałam ten pokój. Był moim azylem. Tutaj czułam się najbezpieczniej. Mój pokój był moim schronieniem. Od razu włączyłam swojego laptopa .Zanim się włączył schowałam swój sweter do szafy. Pełno w niej było ciuchów na różne okazje-eleganckie sukienki, króciutkie spódnice, bluzki, dżinsy, koszulki i szorty. Większość moich ubrań jest koloru fioletowego, wrzosowego i  niebieskiego . Chociaż zdarzały się też ubrania w kolorze beżowym, białym i szarym. Usiadłam przy kompie i sprawdziłam pocztę. Miałam jedną wiadomość od Belli :

HejkaJCo tam? Jak tam w liceum? Masz jakieś fajne koleżanki? Fajnych masz wykładowców? U mnie nawet ok. W szkole jak zwykle wiele nauki. Jak zwykle pogoda w Forks jest koszmarna.

3maj się

Pozdrawiam Bella

 

Zaczęłam odpisywać :

HejkaJU mnie spoko. W liceum nie jest tak źle. Lekcje nawet można przeżyć. Mam tutaj fajne przyjaciółki. Podoba mi się tutaj. Pogoda jest nawet super. Jak to w Malibu.

3maj sie

Pozdrawiam cieplutko

 Jade

 

Nacisnęłam przycisk ‘’wyślij’’ .Poznałam Bellę jak byłam w Forks w odwiedziny u cioci . Nagle usłyszałam otwieranie drzwi. Do pokoju weszła  Cloe. I jakby nigdy nic otworzyła moją szafę. Zupełnie jakby mnie tu nie była.

-Co ty tu robisz?- spytałam ostro. Kiedy ona się nauczy że moich ciuchów się nie pożycza bez pytania?

-Chce pożyczyć tę błękitną tunikę-odpowiedziała takim tonem, że naprawdę mnie zirytowała. Jakby jej wszystko uchodziło na sucho. Bo była starsza. Zaledwie o rok.

- Nie ma mowy ,ona jest nowa .Nie zgadzam się , a po za tym i tak byś fajnie w niej nie wyglądała-dodałam złośliwie. Lubiłam jej dokuczać. Ktoś mógłby pomyśleć , że jestem nie dobra i tak dalej, ale to Cloe była zła. Była wredna i strasznie wkurzająca. A na dodatek panoszyła się , nie tylko w moim pokoju.

-Co? Powiem mamie  że jesteś samolubna- zagroziła, po czym uśmiechnęła się triumfalnie.

-A mów sobie co chcesz ,a tak przy okazji wynocha z mojego pokoju- krzyknęłam , gdy wychodziła z pokoju. Mimo że Cloe nie miała ochoty to musiała posłuchać .Wiedziała że mam rację. Zresztą wojnę toczymy od kiedy pamiętam. Wzięłam się za robienie lekcji. Byłam w trakcie robienia chemii, gdy wtem ktoś zapukał do pokoju.

-Jade, kolacja gotowa- zakomunikowała mama. Mama była najukochańszą osobą pod słońcem. Bardzo się o mnie troszczyła. Dbała o mnie, rozumiała mnie. Chociaż czasami nieźle potrafiłyśmy się pokłócić o błahe sprawy, jak na przykład o pałę z maty czy nieposprzątany pokój. Albo o to że  nie umyłam naczyń.

-Yyy, dzięki ale nie mam ochoty- odpowiedziałam.

-No dobra-spojrzała na mnie wymownie, wyszła i zamknęła drzwi.

Z powrotem zaczęłam odrabiać prace, gdy wtem zadzwonił telefon-to Yasmin dzwoniła

-Co ona znowu chce?- zapytałam sama siebie.

Nacisnęłam klawisz

-Hejka, mogę wpaść?

-No dobra, a to coś ważnego?- zapytałam. Nie miałam teraz czasu na pogawędki. Musiałam odrobić lekcje.

-No tak, zapomniałaś – stwierdziła- musimy  napisać referat z historii, na jutro- dodała z naciskiem na słowa ‘’ na jutro’’.

-Ok, no tak racja ,dobra wpadnij też z Sashą- powiedziałam od razu, gdy Yasmin mi przypomniała o referacie.

 -Jasne, powiem jej.

-Ok, to czekam.- odpowiedziałam  Zapowiada się długa noc pomyślałam sarkastycznie.

Za ten czas co czekałam na dziewczyny zajęłam się robieniem pracy domowej z fizyki. Nie było tego dużo, ale niektóre pytania były bardzo podchwytliwe, więc trochę mi to zajęło, ale i tak już o 19:30 usłyszałam pukanie do drzwi. 

-Kto puka o tej porze? -zdziwiła się mama. Zawsze tak się zachowywała , kiedy miałam późno odwiedziny. Ale i tak kochałam moją mamę. Była najcudowniejszą osobą pod słońcem. Zawsze życzliwa i troskliwa. Czasami potrafiła być uszczypliwa i wkurzająca, ale i tak ją kochałam. Zaś tata był typowym mężczyzną w średnim wieku. Miał lekką siwiznę. Nie mówił za często. Ale kochał nas i dbał o nas.

-To Sasha i Yasmin-odpowiedziałam od razu.

-Czy to nie jest za późna pora na odwiedziny?- zapytała mama . Chyba była niezadowolona tymi odwiedzinami.  

-My będziemy pisać referat z historii-wyjaśniłam. Wiedziałam, że mama to zrozumie.

-Acha, no dobra ,ale żeby było mi to ostatni raz- usłyszałam właśnie wtedy kiedy otwierałam drzwi dziewczynom.

-Wejdźcie-przywitałam się .

-Dobry wieczór-powiedziały moim rodzicom którzy oglądali telewizję w salonie.

Weszłyśmy na piętro , i skręciliśmy prosto do mojego pokoju. Dziewczyny siadły na łóżko.

-Napijecie się czegoś?- zapytałam.

-No, chętnie, ja poproszę sok-odpowiedziała Sasha po chwili namysłu.

-A ja wody-odpowiedział Yasmin.

-Jasne-powiedziałam i wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach kierując się wprost do kuchni. Weszłam do kuchni,  z lodówki wzięłam sok pomarańczowy i nalałam do szklanki. Był lodowaty. ’’Ale zimny ,mógłby  trochę cieplejszy, jak np. letnia herbata’’ pomyślałam. Dziewczyny piły zawsze pomarańczowe. A ja z czarnych porzeczek. Otworzyłam szafkę.  I spotkała mnie niespodzianka. Sok się skończył. Zapewnie Cloe go wypiła pomyślałam zła. Ona jest po prostu wredna .Myśl o tym doprowadzała mnie do wściekłości. Nagle zmarszczyłam brwi. Poczułam coś … jakby cała złość  skoncentrowała się w mojej dłoni. To było niesamowicie śmieszne uczucie- prawdziwe mrowienie.  Spojrzałam na soki stojąc na blacie.  Parowały i bulgotały. Wyglądały jak czarodziejskie napoje. Co się stało? Pomyślałam zdziwiona. Wzięłam ścierkę i postawiłam je na tacce.  Weszłam do pokoju, na pewno muszę powiedzieć o tym dziewczynom.

-Słuchajcie, nie uwierzycie, ale sok jest gorący- zaczęłam od razy, gdy tylko położyłam sok na szafce nocnej.

-Jade, no i co z tego? -zapytała Sasha zdziwiona. Dziewczyny spojrzały na soki. Zdziwiły się .

-To z tego, że ja nic nie robiłam, nie podgrzewałam! Nie wierzycie mi?- krzyknęłam zirytowana.  Nie podobała mi się ta sytuacja.

-Wierzymy ci, ale nie żartuj- odpowiedziały po chwili, z wahaniem. Zapewnie nie wiedziały, czy brać moje słowa na poważnie, czy nie.

-Słuchajcie, ja nie żartuję. Naprawdę, nic nie robiłam z tym sokiem-powiedziałam szczerze.

-Czyli chcesz powiedzieć  że masz jakieś nadprzyrodzone, magiczne moce? -zapytała Yasmin i się zaśmiała. Nie wierzyła w to. Ja zresztą też.

-Nie wiem- zająknęłam się – ja nic z tego nie kapuję .

-Fajny żart, ale musimy zabrać się za pisanie tego referatu, no chyba że chcemy dostać pałę z histy- powiedziała Sasha . Ona najwyraźniej też mi nie wierzyła. Wzruszyłam ramionami. To że miałam mieć moce, wydawało mi się strasznie dziecinne i wyjątkowo śmieszne. Przecież ja byłam zwyczajną nastolatką. A ten przypadek pewnie da się jakoś logicznie wytłumaczyć.

-Ok, to zabieramy się do pracy- zakomendowałam po chwili.

Pisałyśmy już dobrą godzinę.  Siedziałyśmy na podłodze w moim pokoju. A dookoła nas była sterta książek, z których korzystałyśmy . Oraz włączony laptop. Już dawno zapomniałam o wypadku z sokiem. Nagle, w pewnym momencie usłyszałam ‘’Ten referat to jakiś koszmar’’  powiedziany głosem Sashy.

-Mówiłaś coś? -zapytałam Sashe zdezorientowana. Wydawało mi się że usłyszałam jej głos. Ale może to były tylko omamy, spowodowane zbyt długim siedzeniem przy książkach.

-Nie ,a co? -odpowiedziała Sasha zdziwiona, pewnie moim zachowaniem.

-Nic, wydawało mi się że mówiłaś że ten referat to jakiś koszmar? Tak? - zapytałam. Ja również nie wiedziałam co jest grane.

-Jade, wydaje mi się że jesteś za bardzo przemęczona-odpowiedziała Yasmin po chwili.

-Ale ja tak pomyślałam-odpowiedziała dziwnym, niepewnym głosem Sasha. Jakby się bała co to oznacza.

-Że co?- zdziwiła się Yasmin.

-Tak, ja to właśnie myślałam-powiedziała już nieco głośniej Sasha.

-A ja to usłyszałam-odpowiedziałam ze zdziwieniem.  Tu dzieją się naprawdę dziwne rzeczy.

-Ale jak to jest możliwe ?-dopytywała się Yasmin.

-Nie wiem ale mówię wam, tu się dzieje coś dziwnego i bardzo podejrzanego-powiedziałam z niepokojem ,że dziwne zjawiska dotyczą nas wszystkie. Czułam, że to nie wszystko, że jest jakiś ciąg dalszy.

-Hej, ja też właśnie coś usłyszałam-odpowiedziała Yasmin po chwili.

-Hej, ja też ale która to robi?- rzekła Sasha. Zastanowiłam się chwilę. I właśnie wtedy doznałam olśnienia.

-Ja nie wiem, ale mam pomysł ,niech któraś nas coś pomyśli ,a jedna niech sobie rozkażę, żebyśmy tych myśli nie słyszały, ok?- zapytałam. Wiedziałam że ten pomysł jest dość kiepski, ale nie umiałam wymyślić coś innego. Nie wiedziałam czy to coś pomoże, ale aż tak wcale głupim pomysłem się to nie wydawało.

-Dobra-odpowiedziały jednocześnie jak jakieś dwie bliźniaczki z filmu

Spróbowałyśmy najpierw ze mną, ale u mnie nici, a potem z Sashą, ale też nic, później z Yasmin .I to u niej zadziałało!

-Czyli to ty jesteś radiem?- powiedziałam próbując zażartować. Ale jakoś nie byłam już w takim nastroju. I wtedy przypomniało mi się  ,że życie to pasmo niespodzianek. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę, co to oznacza.

-Ale jak to możliwe? -dopytywała się ciągle Yasmin.

-Nie wiem, ale musimy to odkryć, ja np. umiem zrobić to-powiedziałam i skoncentrowałam się na wodzie Yasmin. Na początku nic się nie działo, ale po chwili woda zaczęła bulgotać.

-Widzicie, wystarczy że o tym pomyśle i już-powiedziałam pewna tego co się dzieje. Nagle powiał wiatr z otwartych okien. Brrr, zimno pomyślałam .

-Yyy…Jade mogłabyś nie robić nam lodów-odpowiedziała Sasha ze zdziwieniem.

-Hmm..że co?- powiedziałam wytrącona z zamyślenia.

-No zrobiłaś nam lody, spójrz- wyjaśniła Sasha i pokazała na stolik, gdzie były teraz dwa zamarznięte szklanki z piciem.

-Że co,  że to moja winna?- zapytałam na maksa zaskoczona.

-No wiesz, można to sprawić-odpowiedziała Yasmin

-Dobra-znowu skoncentrowałam się na wodzie w szklankach. Chciałam żeby się roztopiły-i się rzeczywiście roztopiły. Potem chciałam żeby zamieniło się to w lód- i tak jak za pierwszym razem zadziałało, tylko że tym razem woda zamarzła.

-Ale numer-wciąż nie umiałam w to uwierzyć . Jeśli jeszcze kilka minut nie wierzyłam w magię, to teraz uwierzyłam– posiadałam magiczne zdolności. ’’To niesamowite’’ pomyślałam. Ale i jednocześnie przerażające.

-Tak, rzeczywiście, niezły numer-odpowiedziała Sasha

-Słuchajcie, nikt nie może się o tym dowiedzieć, zrozumiałyście- zapytała Yasmin cicho. Ale wyczuwało się od niej pewność siebie.

-Tak, jasne, kiedy ktoś się o tym dowie skończymy w Wariatkowie lub jak Króliki Doświadczalne-odpowiedziała jej Sasha.

-Tak, Yasmin ma racje-powiedziałam do dziewczyn

-Słuchajcie, dobrze, nikomu o tym nie mówicie, przez następne kilka dni uczymy się kontrolować nasze moce. Musimy się dowiedzieć jak to działa. A teraz o ile nie chcemy dostać pały z historii to skończmy ten referat, dobra, pogadamy o tym jurto- zaproponowała Yasmin 

-Ja się z tym zgadzam-odpowiedziałam. Dalej byłam nieco oszołomiona naszym odkryciem.

-Ja też- przytaknęła Sasha.
I  zaczęłyśmy dokańczać ten referat. Skończyłyśmy przed 9:30. Umówiłyśmy się że dziewczyny przyjdą do mnie jutro rano na śniadanie i że wtedy o tym pogadamy. Po tym jak dziewczyny poszły ja naszykowałam się do szkoły i poszłam pod prysznic. Wyszłam z łazienki i spojrzałam w lustro. Nie byłam nie wiadomo jak ładna, ale też wcale nie wyglądałam jak potwór z Loch Ness. Nawinęłam pukiel włosów na palec i jeszcze raz spojrzałam na swoją bliźniaczkę w lustrzanym odbiciu. Czy byłam ładna? Według mnie – nie. Uważałam że byłam zwyczajna. Byłam szczupła, miałam 1,65 cm. Miałam długie, gęste, ciemne, lekko falowane włosy sięgające aż do pasa, które spływały na moje ramiona jak rzeka czekolady. Moja skóra była mocno opalona, miałam złocisto brązowe iskrzące się oczy. Ludzie mówili że moje oczy są poważne, a zarazem wyrażają inteligencje . Nie wiedziałam, ile w tym było prawdy. Posiadałam też  gęste i długie rzęsy , dzięki czemu nie musiałam używać tuszu. Byłam też zadowolona ze swojej cery, ponieważ moja skóra była gładka i nigdy nie miałam pryszczy. Weszłam do pokoju, a później do łóżka. Za nim udało mi się zasnąć, myślałam o naszych zdolnościach. Po co to wszystko? Jak mamy je kontrolować? A przede wszystkim skąd one się wzięły, no bo przecież nie z powietrza! A co jeśli te moce są dziedziczone? A może nie tylko my mamy te moce? Ale nie brak odpowiedzi na moje pytania był najgorszy. Ja panicznie się bałam tych mocy. Nie wiedziałam jak one działają. A co jeśli komuś przez przypadek zrobię krzywdę? Tak długo nad tym myślałam że w końcu zasnęłam , ale i tak nie spałam dobrze, ponieważ śnił mi się koszmar .Śniło mi się że w Malibu były nie wyjaśnione morderstwa. I że do Malibu przybył blady ,przystojny i tajemniczy chłopak, miał chyba ok.17 lat. I że to on zabijał, ale zabijał poprzez picie krwi! Bo chłopak pochylał się nad piękną, młodą wystraszą dziewczyną. I pił jej krew ! Coś mi podpowiadało że skoro on pije krew jest wampirem.  Ale przecież to niemożliwe, prawda? Takie rzeczy nie istnieją. Występują tylko w tych powieściach dla nastolatek. Mimo , że to wiedziałam coś w moim umyśle podpowiadało , że to może wcale nie jest do końca prawdą.