Poza granicami wyobraźni
czwartek, 11 lipca 2013
Przeniesienie :)
Hejka :) Przenoszę tego blooga na adres http://pozagranicamiwyobrazni.bloog.pl/ . Mam nadzieję, że wpadniecie :) Bardzo serdecznie zapraszam :)
piątek, 14 grudnia 2012
Ścieżka tajemnic rozdział 2
Witam :) Gorąco zapraszam na następny rozdział mojej ksiażki :) Liczę na dużo komentarzy i pomysłów :)
W |
stałam o 9:00, lekcje
miałam dopiero o 11:15.Wstałam, ubrałam niebieski top w kwiatki i ulubione
krótkie spodenki dżinsowe. O 9:25 przyszły dziewczyny. Zjadłyśmy po jogurcie, i
poszłyśmy do mojego pokoju. Sasha usiadła na krześle, Yasmin na łóżku ,a ja na
podłodze. Dziewczyny jak zawsze były uśmiechnięte, teraz były poważne.
-Słuchajcie,
musimy coś z tym zrobić-powiedziała Sasha jako pierwsza przerywając cisze.
-No, ale co?-
zapytałam ironicznie.
-Musimy się
dowiedzieć skąd się biorą nasze moce, musimy się nauczyć je kontrolować,
dowiedzieć się po co one są.-odpowiedziała Yasmin po chwili zastanowienia.
-Ja uważam że
Yasmin ma racje, przede wszystkim musimy nauczyć się je kontrolować- zgodziłam
się patrząc do dziewczyn. Nie chciałam światowej sensacji, że nagle dziewczyna
z Malibu ma moce. A podejrzewałam że nie umiejętność ich kontrolowania może to
spowodować.
-Ok, mam pomysł ,
po szkole przyjdziemy do ciebie i poeksperymentujemy z mocami- zaproponowałam
Sasha. Przekrzywiłam głowę. Zastanowiłam się chwilę. Jak dla mnie nie był to
dobry pomysł.
-Dobra- zgodziłam
się po chwili-ale teraz chodźmy, bo się spóźnimy na chemie-powiedziałam patrząc
na zegarek.
-Jasne-odpowiedziały
Sasha i Yasmin zadowolone.
Wzięłam torbę
,przerzuciłam ją przez ramię, dziewczyny wzięły swoje torby i poszłyśmy do
szkoły. Pierwsza lekcja była beznadziejna, ponieważ pani Will zrobiła
niezapowiedzianą kartkówkę .Potem była
historia .Na szczęście z tego referatu dostałyśmy po 5-. Lekcje się tak
dłużyły że szok, szczególnie mata. Ale teraz była już ostatnia lekcja-fizyka.
Myślałam o naszych zdolnościach. A może one są po to żeby walczyć ze złem? Ale
tak jak szybko ten pomysł wpadł do mojej głowy, tak też szybko ją opuścił.
Przecież jedyne zło na tym świecie to szkoła i podłe, starsze siostry. Jedna tylko
rzecznie dawało mi spokoju- skąd one się wzięły? W końcu np. Peter Parker
zdobył moce dzięki temu że ugryzł go
radioaktywny pająk. Ale nas nie ugryzł radioaktywny pająk ani nie pochodzimy z
planety Krypton! Byłam tak zajęta rozmyślaniem o mocach, że wogule nie skupiłam
się na lekcji.
-Dziękujemy za
zaszczycenie nas swoją obecnością panno Lin-usłyszałam surowy głos panna
Greena.
-Przepraszam-
bąknęłam cała zaczerwieniona ze wstydu.
Na szczęcie
zadzwonił po 15 minutach dzwonek .Szybko się spakowałam i wyszłam z pracowni z Sashą i Yasmin.
- Co się stało?-
spytała Yasmin. Chyba zauważyła że duchowo nie byłam obecna na lekcji.
-Po prostu
myślałam o naszych mocach, może po to one są byśmy mogły walczyć ze złem-
zasugerowałam, ale natychmiast spuściłam oczy ze wstydu. Przecież to nie
realne. Nie wierzyłam w to , że istnieją jakieś potwory. Chociaż jeszcze dzień
wcześniej nie wiedziałam że w życiu realnym istnieje magia.
-No co ty?-
odpowiedziała Sasha zdumiona.
-A może Jade ma
racje, co jeśli mamy walczyć ze złem np. wampirami, wilkołakami czy też z jakimiś
czarnoksiężnikami lub czarodziejami, czarownicami-powiedziała Yasmin po chwili
zastanowienia.
-Żartujesz-powiedziała
piskliwie Sasha, chyba nie za bardzo jej
się ten pomysł spodobał - Naprawdę myślisz że na świecie istnieją typy spod
ciemnej gwiazdy?
-Nie wiem, ja
tylko tak zasugerowałam. Po naszym odkryciu, nie wykluczam takiej opcji-powiedziałam
speszona.
Sasha miała zamiar
odpowiedzieć, ale już byłyśmy pod moim domem. Otworzyłam drzwi i od razu weszłyśmy
na górę, a potem prosto do mojego pokoju. Rzuciłyśmy torby na podłogę ,i
usiadłyśmy na łóżko.
-No dobra ,załóżmy
że mamy moce po to żebyśmy walczyli ze złem, ale skąd one się wzięły? Przecież
nawet Harry Potter odziedziczył moc po rodzicach-odpowiedziała Sasha- A po
drugie skąd mamy wiedzieć z kim walczyć, jak walczyć? To trzeba wiedzieć. A na
razie kroczymy jak dzieci we mgle.
-Sasha, ma racje,
mamy bardzo dużo pytań a mało odpowiedzi –powiedziała Yasmin.
-Dobra spokojnie,
musimy się zastanowić-powiedziałam spokojnym tonem. Ale w środku wcale nie była
spokojna.
-Ok, podsumujmy,
mamy moce, a Jade podejrzewa że zostałyśmy wybrane żeby walczyć że
złem-powiedziała Sasha niepewnym głosem. Zapewne nie była przekonana do tej
teorii.
-Dobra, poćwiczmy
nasze moce-zaproponowałam , lekko przestraszona. Czułam się zagubiona. Nie wiedziałam nic o
tych mocach. A ni o odpowiedzialności z nimi związanych. Wzięłam szklankę z
wodą, zacisnęłam dłoń i pomyślałam o ciepłej herbacie, o ostrej papryczce
chilli. I nagle woda zaczęła bulgotać. Rozłożyłam teraz dłoń i dla odmiany
pomyślałam o zimnej wodzie i lodach. I woda zamieniła się w lód. Spróbowałam
tak kilka razy. Za każdym razem się udało. Ale nagle zaczęła szumieć mi woda.
Dosłownie słyszałam wodę, która była w szklance .Czułam coś bardzo
intensywnego. Podniosłam rękę i nagle woda zaczęła lecieć do góry. Ciągle pięła
się ku górze. Tylko skąd ona przybywała?
-Wow-
odpowiedziała. Chyba tylko tyle mogła powiedzieć.
-Dobra, fajnie,
myślę że teraz ja spróbuję-odpowiedziała Yasmin. Sądząc po jej minie, była pod
wrażeniem. Ale w jej oczach dostrzegłam
, że jest tak samo przestraszona jak ja
Nie lubiła zmian. A już na pewno nie takich.
I usłyszałam
głos Sashy ‘’To jest niemożliwe’’ i teraz ja pomyślałam ‘’Zgadzam się’’.
-Tak, Jade masz
racje to jest niemożliwie-odpowiedziała mi
Sasha.
-Zgadzam
się-powiedziała Yasmin
-Dobra, ważne że
już coś nam wychodzi-powiedziałam zadowolona. W każdym razie żadnego wypadku
nie zarejestrowałam.
Podeszłam do nocnego
stolika po mój kubek. I nagle wyślizgnął
mi się z ręki. Już miał spaść , ale nagle się zatrzymał. Stanął w powietrzu.
-Kto to zrobił?-
zapytałam nieco zszokowana.
-Ja też tego nie
wiem-powiedziała zdziwiona Yasmin
-A może to ja?-
zasugerowała cicho Sasha
-Dobra, sprawdzimy
to-odpowiedziała Yasmin.
-Zróbmy
eksperyment- zaproponowałam. Miałam małą nadzieję, że jak już co , to wybuchnie
pokój Cloe, a nie mój.
Wzięłyśmy więc
książkę. Ja miałam ją puścić, a Sasha miała zatrzymać. I to jej się udało. Na
początku jej nie szło. Ale gdy się skupiła szło jej doskonale.
-A więc ty
zatrzymujesz przedmioty ,ja czytam w myślach, a ty kontrolujesz wodę,
szok-odpowiedziała Yasmin jednym tchem.
-Dobra, może
zabierzmy się lepiej za odrabianie lekcji, bo robi się późno-powiedziała po
chwili Sasha patrząc na zegarek.
-Sasha ma racje,
co kol wiek się stało musimy udawać że wszystko jest ok- stwierdziłam. Nie
miałam znaleźć się w pokoju bez klamek. I tak kończąc rozmowę zabrałyśmy się do
robienia prac domowych. Skończyłam już chemię i biologię, właśnie miałam zamiar
robić WOS.
-Przebrnęła może
któraś z was przez chemię?- zapytała sennie Sasha . Chyba była już zmęczona.
-Ja już
przebrnęłam przez chemię i biologię-odpowiedziałam
-Dasz odpisać?-
zapytała Yasmin wraz z Sashą. I oby dwie ziewnęły.
-No dobra, a masz
WOS?- zapytałam.
-Jasne, jak chcesz
możesz przepisać-odpowiedziała spokojnie Yasmin .I tak zaczęłam przepisywać
WOS. Ja akurat WOS lubiłam. Kiedy skończyłyśmy robić lekcje, nie miałyśmy ochoty gadać o naszych
wyjątkowych zdolnościach, zaczęłyśmy więc gadać o ciuchach i o szkole.
Dziewczyny zostały na kolacji . Potem poszły do domu. Nie miałam nic innego do
roboty, więc weszłam na kompa i sprawdziłam pocztę .Nie miałam żadnych e-maili
wiec zaczęłam szukać czegoś o mocach. Ale i tak nic nie znalazłam. Tylko sterty
bzdur. Nic co mogłoby nam pomóc. W końcu zaczęłam być tak zmęczona że nawet nie
wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się i
spojrzałam na zegarek i zamarłam była już 11:15!Jestem spóźniona! A pan Green nie
toleruje spóźnień. Szybko się ubrałam, wzięłam torbę i jak strzała wybiegłam z
domu prosto do szkoły. Biegłam ile sił w nogach, i jak zwykle wpadłam do klasy
zdyszana.
-Witamy panno Lin,
teraz proszę nam powiedzieć czemu się spóźniłaś? –zapytał nauczyciel.
-Ja bardzo
przepraszam, po prostu zaspałam- powiedziałam czerwona jak burak.
-No właśnie
zaspałaś, w takim razie rozumiem że umiesz wszystko, więc zapraszam do
tablicy-odpowiedział złośliwie.
‘’Świetnie wpadłam po uszy’’ pomyślałam zdenerwowana, kiedy poszłam
położyć torbę przy mojej ławce.
-No
zapraszam-zachęcił.
Podeszłam do
tablicy. ‘’I co teraz, przecież ja nic nie umiem, na bank dostanę pałę, po
prostu świetnie’’
I
wtedy usłyszałam głos Yasmin ‘’ Nie
martw się podpowiem Ci ’’ , a potem usłyszałam głos Sashy ‘’Ja też Ci jak by co to pomogę’’
-Dobrze więc
proszę powiedzieć jak wyobrażamy sobie atom?- zapytał
I tak zaczęłam
odpowiadać. Na szczęście dziewczyny mi podpowiadały że Green był chyba lekko zdziwiony
moimi dobrymi odpowiedziami a więc nie mogło być tak źle.
-No widzę że się
czegoś nauczyłaś ,siadaj masz
4-odpowiedział zawiedziony.
Usiadłam na swoim
miejscu i cudem powstrzymywałam się przed śmiechem. On naprawdę myślał że ja
coś zrozumiałam z fizyki? Przecież fizyka była na drugim miejscu moich
znienawidzonych przedmiotów których nie umiałam, zaraz po matmie. Na szczęście
lekcja minęła szybko. Gdy zabrzęczał dzwonek wyszłam z klasy uśmiechnięta.
-Wow, ty to masz
nie źle, wogule się nie skapnął że my ci podpowiadałyśmy-odpowiedziała pełna
zdziwienia Yasmin
-Hej, przecież on
nie umi czytać w myślach- przypomniałam im- a tak apropo dzięki za pomoc, gdy
by nie wy dostałabym pałę i pa pa trzy z fizyki na semestr.
-Ej weź nie ma za
co, przecież jesteśmy NP -najlepsze przyjaciółki-powiedziała Sasha
-Tak, właśnie
Najlepsze przyjaciółki na Ziemi-dopowiedziała Yasmin
Wzięłyśmy książki
z szafek i poszłyśmy na chemię. Na szczęście chemia jak i inne lekcje
przebiegły nawet szybko. Akurat zadzwonił dzwonek na przerwę. Kiedy ja się
pakowałam dziewczyny podeszły do mojej
ławki.
-Hej może
wskoczymy na popołudniowy koktajl?- zaproponowała Sasha.
-Chętnie-powiedziałam
z uśmiechem . Chciałam się zrelaksować. Zapomnieć o wszystkim co mnie ostatnio spotkało.
-Jasne- Yasmin odpowiedziała
z uśmiechem na propozycję Sashy
-Dobra ,tylko o
której? –zapytałam.
-Może
prosto po lekcjach-zaproponowała Yasmin.
-Jasne-powiedziałam
z Sashą. Po lekcjach mi pasowało.
Po
szłyśmy po książki na geografię i ruszyłyśmy do pracowni. Na szczęście lubiłam
geografię więc lekcja mi się nawet podobała. Ale geografia nie mogła się równać
z biologią. Po dzwonku poszłam w
kierunku swojej szafki. I po kilku krokach dogoniła mnie Sasha z Yasmin.
-Idziemy
już do kafejki?- zapytała Sasha
-No
już ,tylko wezmę potrzebne książki i już możemy iść –odpowiedziałam
W
odpowiedzi Sasha kiwnęła głową. Po szłyśmy o mojej szafki. Wzięłam potrzebne
książki i spakowałam je do torby. Po tem poszłyśmy plażą do kafejki. Usiadłyśmy
tam gdzie zwykle. Yasmin poszła po trzy Fioletowe Wschody Słońca, ja zabrałam
się do robienia zadań z fizy.
-Hej
Jade mogłabyś dać sobie teraz spokój z pracami-powiedziała zdegustowana Sasha
-Wiem,
ale chcę mieć to już z głowy-oświadczyłam głowiąc się nad wyjątkowo trudnym
zadaniem.
-Co
chcesz mieć z głowy-zapytała Yasmin podając nam koktajle, która nic nie
rozumiała bo jej przecież nie było, tylko stała przy barze.
-Jade
chce mieć z głowy zadania z fizyki-odpowiedziała jej Sasha
-Jade,
Sasha ma racje, daj sobie spokój, lepiej pogadajmy o naszych mocach-zaproponowała
Yasmin
-Yasmin
zwariowałaś?- upomniała ją Sasha- Chcesz żeby wszyscy wiedzieli o naszej
tajemnicy?
-Sorry,
to może pogadamy o …-już miała zamiar dokańczać, ale coś odwróciło jej uwagę,
spojrzałam w stronę, w którą ona patrzyła i zrozumiałam o co jej chodzi.
Chodziło jej o plakat reklamujący tutejszą kapelę, która szukała wokalistki-A
co myślicie o tym żebym wzięła udział w castingu-zapytała niepewna.
-Ja
uważam że masz bardzo duże szanse na wygranie tego castingu-odpowiedziałam z
entuzjazmem. I z prawdą.
-Ja
też tak uważam, śpiewasz po prostu ślicznie-dopowiedziała Sasha.
-Dzięki,
poczekajcie chwile, pójdę się zgłosić, skoro uważacie że mam szansę-powiedziała
to i poszła do baru się zgłosić. Yasmin naprawdę śpiewała prześlicznie, zresztą
to było jej pasją. I była w tym naprawdę dobra, tak jak ja w projektowaniu i w
surfingu czy też Sasha w tańcu. To były rzeczy w których byłyśmy naprawdę
dobre. Po chwili wróciła Yasmin.
-I
co?- dopytywała się Sasha
-No,
zgłosiłam się, casting będzie jurto o 19:15-odpowiedziała zadowolona.
-Założę
się że wygrasz-powiedziałam dopingująco -Masz talent dziewczyno.
-Dzięki
,przyjdziecie jutro tutaj ze mną ?-zapytała. Zapewnie potrzebowała naszego
wsparcia. Psychicznego, jak i fizycznego. Założę, się że Sasha mogłaby uciec.
-No
jasne, nie zawiodłabym cię-odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Ja
też przyjdę trzymać za ciebie kciuki-powiedziała Sasha. Ona chyba również miała
zamiar wspierać Yasmin. Ale no cóż w przyjaźni tak już jest.
-Dzięki-odpowiedziała
i odetchnęła w ulgą.
Reszta
rozmowy dotyczyła tego w czym Yasmin pójdzie na ten casting. Zaproponowałam
więc że ja o tym pomyślę i jej jakby co
to coś pożyczę . W końcu zrobiło się trochę późno więc dopiłyśmy koktajle i
poszłyśmy do domu. Jak wróciłam do domu była już 17.Gdy tylko otworzyłam drzwi
usłyszałam
-Gdzie
byłaś?- zapytała moja starsza siostra Cloe.
-A
co cię to obchodzi-mruknęłam złośliwie. Nie cierpiałam jej.
-A
to że jestem twoją starszą siostrą i musisz się mnie słuchać-odpowiedziała
tonem starszej siostry, owszem była starsza ale tylko o rok.
-Słuchaj
wcale nie muszę cię słuchać, i daj mi przejść-powiedziałam to czekając aż
przestanie tarasować mi schody.
Patrzyła
na mnie ,ale w końcu mnie przepuściła.
Pobiegłam od razu do swojego pokoju. Jak weszłam to natychmiast zamknęłam drzwi
na klucz. Nie lubiłam kiedy Cloe wchodziła bez pytania, dlatego od pewnego
czasu zawsze się zamykałam. Rzuciłam
torbę w kąt i zaraz weszłam na kompa żeby sprawdzić pocztę. Nie stety nie miałam żadnej
wiadomości. Weszłam na Internet i zaczęłam szukać wiadomości do prasówki z
WOSu. Kiedy weszłam na portal informacyjny zaczęłam przeczesywać różne
informacje. Nic na pierwszy rzut oka nie zwróciło mojej uwagi. Ale nagle
dostrzegłam tytuł artykułu ‘’ Tajemnicze morderstwa w Los Angeles’’. Kliknęłam
na link. I zabrałam się do czytania. Artykuł mówił o tym, że w Los Angeles
znaleziono dwa ciała mężczyzn. Mężczyźni byli w średnim wieku .Ciała były bez
krwi. Pozostawione w odosobnionych miejscach. Nie przejęłam się tym za bardzo.
No w końcu w Los Angeles często dochodziło do zabójstw. Do prasówki miałam
tylko 5 punktów. Fajnie 3 murowane. Ale no cóż nic innego lepszego nie mogłam
znaleźć. Zaczęłam więc projektować ubranie dla Yasmin na casting.
Zaprojektowałam dla niej zwiewną, błękitną lekką sukienkę, idealnie pasująca do
dziewczyny z Malibu. Następnego dnia obudziłam się przy biurku. ’’Kurczę nawet
nie pamiętam kiedy zasnęłam ‘’ pomyślałam, wstałam szybko ,ubrałam się,
spakowałam torbę, wzięłam projekt ubrania i biegiem poszłam do szkoły.
Popatrzyłam na zegarek była dopiero 9:15, a dzisiaj zaczynałam dopiero o 10.
Wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam i do Sashy i do Yasmin, wybierając rozmowę
konferencyjną.
-Hejka,
dziewczyny przyjdźcie pod szkołę, dobra?- poprosiłam od razu kiedy usłyszałam
ich głos
-No
dobra, jasne –odpowiedziała zaspana Yasmin.
-Dobra,
już lecę-dodała Sasha
Poszłam
do ogrodu szkolnego. Usiadłam na ławce. Wyciągnęłam z torby prasówkę i starałam
się zapamiętać wydarzenia, ale i tak nic z tego. Po prostu ta piękna pogoda tak
na mnie działała. Kiedy tak siedziałam nie wiadomo kiedy przyszły już
dziewczyny.
-Hejka,
co się tak ważnego stało że ściągasz nas tutaj o tej porze-powiedziała Yasmin i
po chwili ziewnęła.
-No
właśnie, przecież zresztą ty nie lubisz szkoły-przypomniała mi Sasha. I tak jak
Yasmin, ziewnęła.
-No
dobra, ok. ,ale chciałam pokazać wam ubrania dla Yasmin, które zaprojektowałam
na ten casting-odpowiedziałam wymijająco.
-Dobra,
no to pokazuj-odpowiedziała z entuzjazmem Yasmin, która od razu się ożywiła.
-No
to pokaz co tam wymyśliłaś-powiedziała Sasha, która już była przytomna.
No
i pokazałam im ten projekt .Dziewczyny były zachwycone tym pomysłem zwiewnej
sukienki.
-Sukienka
jest super, taka naturalna i wogule-powiedziała Yasmin . Wyglądała na
zachwyconą.
-No
na pewno Yasmin wygra ten casting, w tej sukience to pewniak-dopowiedziała
Sasha
-No
mam taką nadzieję że wygram-powiedziała Yasmin
-No
ja też-powiedziałam
I
poszłyśmy na lekcje. Nawet o dziwo lekcje szybko minęły .Od razu po szkole
poszłyśmy do kafejki. I jak zwykle usiadłyśmy przy naszym stałym stoliku. I czekałyśmy aż wreszcie zacznie się
ten casting. Yasmin była cały czas lekko podenerwowana. Zresztą się jej nie
dziwię, też bym była. Sasha poszła po trzy soki dnia i jak przyszła to od razu zaczęła
wspierać Yasmin.
-Nie
martw się poradzisz sobie-powiedziała Sasha
-Mam
taką nadzieję –odpowiedziała niepewna Yasmin.
-No
jasne że sobie poradzisz, kto jak nie ty- wspierałam przyjaciółkę.
Po
tej krótkiej wymianie zdań zaczęłyśmy robić lekcje. Kiedy ja pociłam się nad
matą to Yasmin patrząc na zegarek oznajmiła że za chwilę zacznie się casting.
-Głowa
do góry- powiedziała pewnie Sasha.
-Trzymam
za ciebie kciuki- powiedziałam.
-Dzięki-
odkrzyknęła w drzwiach
-Jak
myślisz zda?- zapytała Sasha
-No
jasne- powiedziałam-Jak znam życie jak tylko ją usłyszą to od razu ją przyjmą.
Yasmin posiadała niezaprzeczalnie śliczny głos.
-Może
skoczysz po sok?- zapytała, czy raczej poprosiła.
-No
jasne –powiedziałam
I
od razu poszłam do baru.
-Hej
Amber , poproszę dwa soki dnia-powiedziałam do dziewczyny za ladą.
-Jasne
, już się robi-odpowiedziała
Miałam
już zacząć płacić za sok kiedy moją uwagę przykuła kartka z informacją że
szukają kelnerki. Czy to dobry pomysł? Od dawna szukam łatwej pracy. Po prostu
potrzebuję pieniędzy na swoje prywatne
wydatki.
-Amber,
ten etat jest aktualny-spytałam dziewczynę kierując głowę w kierunku kartki z
zamieszczoną informacją.
-Yyy…tak
słuchaj jak chcesz to mogę poprosić szefa żeby dał Ci szansę-powiedziała z
uśmiechem
-Wystarczy
że umówisz mnie na rozmowę.
-Dobra-powiedziała
i podała i soki-Wiesz co zaczekaj spytam się szefa czy teraz by z Tobą nie
porozmawiał-i już jej nie było
Zaniosłam
soki.
-Co
tak długo?- zapytała Sasha
-A
wiesz może będę miała pracę-powiedziałam ,ale raczej bez entuzjazmu. Nie
liczyłam że ją zdobędę.
-No
to super, gdzie ?-zapytała zaciekawiona.
-Może
tutaj jako kelnerka- odpowiedziałam.
-To
fajnie, a dlaczego może? -zapytała
-No
bo dopiero będę miała rozmowę-powiedziałam, i jak na zawołanie przy naszym stoliku
pojawiła się Amber.
-Szef
na ciebie czeka –oznajmiła
-Już,
tak szybko?- zapytałam zdziwiona.
-No
i jak już powiedziałam czeka na ciebie-powiedziała zniecierpliwiona.
-Dobra
to ja już chyba lepiej pójdę-powiedziała i poszłam za Amber .Weszłam do dużego
pokoju Willfreda, właściciela tej knajpki.
-Witam,
słyszałem że szukasz pracy, jak chcesz możesz tu pracować -powiedział
-Świetnie,
ale czy nie powinien pan ze mną porozmawiać, no wie pan rozmowa kwalifikacyjna?-
zapytałam
-No
tak, ale znam cię od dawna i ufam ci, wiem że będziesz dobrą
kelnerką-powiedział
-Fajnie,
bardzo panu dziękuję ,a kiedy mam zacząć?- powiedziałam
-Myślę
że po nowym roku. Teraz na razie nie ma takiego tłumu, a po nowym roku zawsze
są tłumy- odpowiedział z namysłem, po czym dodał- z chwilę Amber przyniesie Ci
umowę o pracę i twój grafik- powiedział
-Świetnie
to ja może zaczekam przy Sashy-zaproponowałam
-Jasne
ty zaczekaj a ja wszystko przygotuję
Wstałam
i wyszłam. Gdy wyszłam zobaczyłam że Yasmin już przyszła z castingu. Tym prędzej
przyśpieszyłam do stolika.
-I
co dostałaś tę pracę?- zapytałam
-No
dostałam, ale słyszałam że ty też byłaś
na pewnej rozmowie-powiedziała
-No
gadaj jak Ci poszło-powiedziała Sasha. Już nie mogła wytrzymać.
-Dostałam
tę pracę-powiedziałam oznajmiając im radosną nowinę.
-To
super-powiedziała Yasmin wraz z Sashą.
-Też
się cieszę kiedy tylko się dowiedziałam że mają wolny etat od razu pomyślałam
że spróbuję , no wiecie w końcu od dawna szukam pracy-powiedziałam
-No
ja też się cieszę że mam tą pracę-dopowiedziała Yasmin.
-No
bardzo fajnie-powiedziała Sasha
-No
a może teraz pójdziemy do mnie?- zaproponowałam
-No,
ok.- zgodziła się Yasmin.
-Jasne,
czemu nie, pogadamy sobie spokojnie-przytaknęła Sasha
I
tak wzięłyśmy torby i plażą poszłyśmy do mnie. Od razu gdy tylko weszłyśmy do
mojego pokoju rzuciłyśmy torby w kąt. Wszystkie trzy usiadłyśmy na łóżku. I
nagle zdałam sobie sprawę że zamiast dziewczyńskich pogaduch, będzie ciężka
praca nad matą, gegrą oraz chemią.
-Słuchajcie,
chyba zamiast gadać musimy odrobić na jutro lekcje-powiedziałam z dużym
grymasem i z niezadowoleniem
-Hej,
nie psuj zabawy- powiedziała Sasha i zrobiła minę obrażonego dziecka.
-No
właśnie-przytaknęła Yasmin
-Mi
też to nie pasuje, ale musimy to zrobić czy tego chcemy czy nie-powiedziałam
-No,
dobra, ale później sobie pogadamy czy tak?- zapytała-Brakuje mi takich
pogaduch.
-Jasne,
czemu nie , tylko najpierw musimy odrobić te lekcje-zgodziłam się .
Myślałam
że będzie gorzej przy odrabianiu, ale tak naprawdę zrobiłyśmy wszystko ciągu niecałej
godziny.
-No
na szczęście już koniec-powiedziałam zmęczona.
-No,
racja-przytaknęła mi Sasha
-Zgadzam
się-dopowiedziała Yasmin-Słuchaj , gdzie twoja siostra ?
-Nie
wiem ,chyba na jakiejś randce czy spotkaniu z paczką w pizzerii- powiedziałam
-Na
randce? nie żartuj .Kto śmiałby się umówić na randkę z Królową Śniegu?-
zapytała Yasmin
-No, właśnie
,przecież ona jest mega wredna i
okropna-przytaknęła jej Sasha
-Sama się dziwię,
ale o ile wiem, ona umawia się z jakimś Peterem- powiedziałam
-Z tym co był już w tym roku zawieszony na tydzień i
chyba był z milion razy u dyrektora?- zapytała
-Przecież Peter
dostaje same pały i zostaje zawsze przepuszczony warunkowo-dopowiedziała Yasmin.
Peter był i może
przystojnym facetem, ale był za to strasznie aroganckim typkiem.
-No, właśnie z
nim-powiedziałam -Nie wiem może nikt nie chciał się z nią umówić-powiedziałam.
-Ej, no nie
żartuj-powiedziały oby dwie jednocześnie-Kto z nią wytrzyma, ona jest przecież
strasznie
wkurzająca.
-No wiem, dlatego
czekam aż ona go wkurzy, wiecie co, nawet trochę mi go żal.
-No mi też ,biedny skazany na Królową Śniegu-powiedziała
Yasmin
-Ej, wiecie co ,
jest już wpół do 9, nie wiem jak Yasmin, ale ja muszę już lecieć, no chyba że
chce
dostać
dożywotni szlaban-powiedziała Sasha
-Serio?
Kurczę ja też muszę lecieć. Dobra Jade,
na razie. Sasha wrócimy razem?- zapytała Yasmin. Mieszkały blisko siebie. Więc
z reguły wracały ode mnie razem.
-No,
jasne. Na razie Jade, do zobaczenia w szkole-powiedziała na odchodne Sasha.
-Jasne,
to do zobaczenia-powiedziałam i pomachałam im na pożegnanie.
Dziewczyny
wyszły z pokoju. A ja włączyłam swojego laptopa .Weszłam więc na neta. Ale nie
znalazłam nic interesującego w necie na temat gdy ktoś zostaje obdarzony
magicznymi mocami, więc zamknęłam laptopa
i poszłam czytać książkę na łóżku. Czytałam tak długo aż zasnęłam, nawet nie
wiedziałam kiedy. Ale znowu widziałam tego bladego, ciemnowłosego tajemniczego
chłopaka. Kim on był? To pytanie ciągle cisnęło mi się na usta.
środa, 5 grudnia 2012
Ścieżka tajemnic rozdział 1
Hejka :) Przedstawiam wam pierwszy fragment mojej książki :) Mam nadzieję, że wam się spodoba ;) Bardzo gorąco zachęcam was do komentowania :)
Prolog
Ludzkie losy łączą się
pomimo dystansu czasu, spaja je zew odbijający się
echem poprzez wieki.
Niektórzy uważają,
że nasz los związany jest z Ziemią. Tak jak my jesteśmy z nią związani. Inni
sądzą , że losy różnych ludzi są ze sobą splecione. Jak nici tworzące wielką
tkaninę. Ludzie chcą wiedzieć jaki los ich czeka lub usiłują go odmienić. Niektórzy nigdy go nie
poznają , ale niektórym zostaje on ukazany.
Niektórzy mówią,
że nad losem nie da się zapanować. Że przeznaczenia nic nie zmieni. Ale ja wiem
swoje. Los jest częścią naszego życia. Trzeba tylko trochę odwagi , by go
zrozumieć.
N
|
igdy nie lubiłam
matmy i nigdy nie po lubię ,ale to już lekka przesada .Spędziłam wczoraj bite trzy godziny nad książką ,a i tak oblałam test
. Byłam zdania że przez szkołę świat jest zły, a najbardziej przez matę. Szłam
szkolnym korytarzem bardziej naburmuszona niż zwykle, w towarzystwie Sashy i
Yasmin kierując się w stronę szafek.
-Hej ,Jade nie przejmuj się- Sasha starała się poprawić
mi humor. Niestety – bezskutecznie.
-Sasha ,jak ja mam
się nie przejmować ?To jest moja trzecia
jedynka w tym roku-a rok zaczął się
niespełna miesiąc temu. Chociaż jakby nie patrząc, nigdy nie byłam dobra z
maty.
-Jade ,Sasha ma
rację ,nie przejmuj sie tym tak.
-Zrozum ,Yasmin ty
i Sasha dobrze radzicie sobie z matmą ,dostajecie same czwórki-powiedziałam to
podchodząc do swojej szafki. Otworzyłam ją i jak zwykle przywitał mnie
artystyczny nieład . Dla mnie był to artystyczny nieład, zaś Sasha i Yasmin
nazywały rzeczy po imieniu , czyli mój artystyczny nieład nazywały po prostu
bałaganem, okropnym bałaganem. Wzięłam książki i segregator. W przeciwieństwie
co do matmy biologie uwielbiałam.
Zamknęłam szafkę i razem z Yasmin i Sasha poszłam do pracowni na zajęcia. Mimo
,że lubiłam biologię to lekcje była nudna
jak flaki z olejem ,bo to wszystko co mówił pan Banner to już wiedziałam!
Ale mimo to i tak robiłam staranne notatki.”Nudy ,jeszcze chwila a umrę” Już
miałam zasnąć ,gdy wtem usłyszałam dzwonek. Nareszcie pomyślałam. Wstałam i zaczęłam chować swoje
książki do torby.
-Jade, pójdziemy
do po szkole do Jucie Net Cafe na cappuccino?- zaproponowała uśmiechnięta
Sasha. Ta to zawsze ma dobry humor pomyślałam. Zazdrościłam jej tego. Tego
optymizmu. Tego wiecznego pięknego uśmiechu.
-Sasha ,ja musze
się uczyć tej przeklętej maty –powiedziałam
zła .Przynajmniej miałam taki zamiar, podeszła do nas Yasmin. -O co chodzi
?-zapytała nic nie rozumiejąc.
-Jade nie chce z
nami iść po szkole do kafejki-odpowiedziała jej Sasha, po czym dodała ,
zapewnie złośliwie- woli się uczyć matmy. Jakby w ogóle miała zamiar.
-Jade jak chcesz
to Ci pomożemy, właśnie apropo nauki zrozumiała może któraś z was o co w tym chodzi?- powiedziała Yasmin. Ta to
zawsze jak coś nie szło starała się mnie czy Sashe udobruchać.
-Ja też nic z tego
nie rozumiem –przyznała się Sasha patrząc na mnie z wyczekiwaniem. No tak, jak
czegoś nie rozumiesz z biolci do wal do Jade. Ona ci wszystko wyjaśni
pomyślałam zirytowana.
-Ja tak ,to
banalnie proste-zaoponowałam . No tak, dla mnie.
-Może dla Ciebie,
no bo jesteś kujonką od biologii -odpowiedziały nieco złośliwie. Ale po chwili
się zaśmiały.
Szłyśmy korytarzem
już chwilę do swoich szafek . Korytarz był szeroki, a ściany były koloru beżowego. Szafki miałyśmy
blisko siebie . Na ścianach wisiały
tablice informacyjne. Wzięłam tylko podręcznik z fizyki i ruszyłam na zajęcia. Nie stety ta lekcja też okazała
się totalną klapą .Ale przynajmniej minęła szybko. Wziąłem szybko książki i
ruszyłam do stołówki.” Świetnie ,na lunch dzisiaj jest tylko cheeseburger i frytki z
ketchupem” Sasha i Yasmin dołączyły do
mnie w stołówce ,wzięły lunch i usiadłyśmy przy naszym miejscu .Dalej byłam
naburmuszona ,ale no cóż przecież miałam powód. Rozejrzałam się, Stołówka była duża, ściany były koloru białego. W pomieszczeniu
było pełno stolików, a pod ścianą był bufet.
-Dalej się
złościsz o tę pałę z maty? -Sasha zapytała jak zwykle łapiąc byka za rogi.
-Nie, przecież nie
ma się o co złościć-odpowiedziałam z sarkazmem. Ale prawda była taka że nie
powinnam się wyżywać na dziewczynach. W końcu chciały dobrze. Ale czy to moja
winna że ta pała tak mnie wkurzyła?
-Jade ,dobra masz
prawo być zła, ale pytam Cię po raz
ostatni ,idziesz z nami do kafejki?-
zapytała Yasmin, chyba już trochę wkurzona moją chandrą , bo dodała-
drugiej szansy nie dostaniesz.
-No, zgadzam się,
ale musicie mi pomóc z maty-odpowiedziałam powoli. Przemyślałam to na lekcji. I
doszłam do wniosku , że przyda mi się odpoczynek. No, cóż w każdym razie mi nie
zaszkodzi mały wypad z przyjaciółkami.
-Dobra-odpowiedziała
Yasmin z uśmiechem.
-Zgadzam się
–przytaknęła Sasha , która również się uśmiechnęła. Widać było że usfakcjonowała
ją moja odpowiedź. ‘’Nawet jeśli nic mi to nie pomoże to przynajmniej spędzę
miłe popołudnie’’ pomyślałam, zajadając chessburgera .Na szczęście po infie
możemy iść do domu. Gdy zabrzęczał dzwonek , spakowałam szybko książki do
torby, torbę przewiesiłam przez ramię i
tym już razem radosna wyszłam z klasy. Szłam plażą w kierunku portu. Plaża była
piękna-długa i czysta, a morze ciepłe, błękitne, pełne ryb i bajecznych raf.
Dołączyły do mnie Sasha i Yasmin.
-Hejka , co tam?-
zapytała pełna optymizmu Sasha
-A nic ciekawego,
mam nadzieję że mi pomożecie- powiedziałam z nadzieją.
-No
jasne-odpowiedziała jak zwykle pełna entuzjazmu Sasha
-Ma się rozumieć-
przytaknęła Yasmin
-Super-przytaknęłam
, ale bardziej z sarkazmem niż z entuzjazmem .Doszłyśmy do kafejki .Lubiłam to
miejsce .Można było tu kupić naprawdę pyszne cappuccino, koktajle czy tez
kawę ,można było wejść na Internet czy
zagrać z bilard. Po za tym z okien był prze ładny widok na port w którym były
piękne jachty. Usiadłyśmy przy naszym stałym miejscu. Rzuciłyśmy torby.
-Trzy koktajle dnia?-
zapytała nas Yasmin.
-Tak ,chętnie-
odpowiedziała Sasha
-Dla mnie
Tropikalny Raj.-odpowiedziałam patrząc na Yasmin. Yasmin była ładną ,wysoką, lekko
opaloną brunetką, miała inteligentne brązowe
oczy .Była nie tylko ładna ale i miła, sympatyczna i byłą moją przyjaciółką,
zaś Sasha była byłą bladą, ładną blondynką o szarych oczach, średniego wzrostu.
Sasha była bystra ,mądra i inteligentna.
Dogadywały się bez przeszkód, chociaż każda z nich była inna. Sasha była
żywiołowa, cechował ją zaraźliwy optymizm Była jak wulkan pełna energii . Pełna
życia. Pewna siebie .Z kolei Yasmin była spokojną, cichą osóbką o
przyjacielskim uosobieniu. Była nieśmiałą, ale za to bystrą dziewczyną. Oby
dwie rozumiały mnie jak nikt inny. Kiedy Yasmin wróciła z koktajlami, ja gadałam
z Sashą na temat ciuchów, które zaprojektowałam w czasie przerw. Uwielbiałam
modę, a w gdy miałam wolny czas lubiłam poszaleć i zaprojektować kilka
ciuszków. Chociaż moją prawdziwą pasją
był surfing.
-No ta bluzeczka
jest prześliczna-powiedziała patrząc na ciemno-fioletową bluzkę na ramiączkach -Dzięki-powiedziała
gdy Yasmin położyła przed nią koktajl.
-Dzięki-zawtórowałam
Sashy. Od razu przyssałam się do przysuniętego koktajlu i zaczęłam pić.
Siedziałyśmy tak i
chwile gadałyśmy o szkole, chłopcach i ciuchach. Sasha i Yasmin próbowały mi
wyjaśnić te głupie równania , ale i tak nic z tego. Jak nic obleję matę
pomyślałam pesymistycznie. Przynajmniej one coś zrozumiały z biologii , gdy ja
im wyjaśniałam. Popatrzyłam na zegarek i zamarłam-było 18:30
-Muszę już
iść-powiedziałam lekko spanikowana. Już dawno powinnam być w domu. Jak nic
dzisiaj mam totalnego pecha.
-Czemu?- zapytały
jednocześnie.
-Rodzice będą na
mnie wściekli, zwłaszcza że dostałam dzisiaj pałę .Nie chce przegiąć-
wytłumaczyłam cierpliwie.
-Ok, to do
zobaczenia
Wzięłam
torbę i wyszłam z kafejki. Szłam promenadą podziwiając śliczny zachód słońca
.Lubiłam Malibu. Malibu szybko się rozwijało, było śliczne. Duże. Ciepłe. Miało
plaże i morze. Uwielbiałam plażę, jej zapach, wodorosty na brzegu, chłodny
piach między palcami, smak soli na skórze po powrocie do domu. Doszłam do domu.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Nie miałam ochoty na pogawentkę z
wredną siostrą Cloe. Od razu poszłam na
górę do swojego pokoju. Weszłam po schodach na piętro i od razu otworzyłam
drzwi do mojego ukochanego pokoju. Rzuciłam torbę koło łóżka. Mój pokój był
nowoczesny, utrzymany w tonacji ciemno- niebieskim. Lubiłam ten kolor. Podłoga
była drewniana. Miałam w nim swój własny telewizor. A na morze oprócz okna
wychodził też mały, wąski balkon. Na
powieszonych półkach stały ustawione książki. A nad biurkiem wisiała tablica
korkowa, na której wisiały poprzypinane plakaty ulubionych zespołów. Miałam też
dojście do własnej łazienki. Uwielbiałam ten pokój. Był moim azylem. Tutaj
czułam się najbezpieczniej. Mój pokój był moim schronieniem. Od razu włączyłam
swojego laptopa .Zanim się włączył schowałam swój sweter do szafy. Pełno w niej
było ciuchów na różne okazje-eleganckie sukienki, króciutkie spódnice, bluzki,
dżinsy, koszulki i szorty. Większość moich ubrań jest koloru fioletowego,
wrzosowego i niebieskiego . Chociaż
zdarzały się też ubrania w kolorze beżowym, białym i szarym. Usiadłam przy
kompie i sprawdziłam pocztę. Miałam jedną wiadomość od Belli :
HejkaJCo tam? Jak tam w liceum? Masz jakieś fajne koleżanki? Fajnych masz wykładowców? U mnie nawet ok. W szkole jak
zwykle wiele nauki. Jak zwykle pogoda w Forks jest koszmarna.
3maj się
Pozdrawiam Bella
Zaczęłam odpisywać
:
HejkaJU mnie spoko. W liceum nie jest tak źle. Lekcje nawet można przeżyć. Mam tutaj fajne przyjaciółki. Podoba mi się tutaj. Pogoda jest nawet super. Jak to w Malibu.
3maj sie
Pozdrawiam cieplutko
Jade
Nacisnęłam przycisk ‘’wyślij’’ .Poznałam Bellę jak
byłam w Forks w odwiedziny u cioci . Nagle usłyszałam otwieranie drzwi. Do
pokoju weszła Cloe. I jakby nigdy nic
otworzyła moją szafę. Zupełnie jakby mnie tu nie była.
-Co ty tu robisz?-
spytałam ostro. Kiedy ona się nauczy że moich ciuchów się nie pożycza bez
pytania?
-Chce pożyczyć tę
błękitną tunikę-odpowiedziała takim tonem, że naprawdę mnie zirytowała. Jakby
jej wszystko uchodziło na sucho. Bo była starsza. Zaledwie o rok.
-
Nie ma mowy ,ona jest nowa .Nie zgadzam się , a po za tym i tak byś fajnie w
niej nie wyglądała-dodałam złośliwie. Lubiłam jej dokuczać. Ktoś mógłby
pomyśleć , że jestem nie dobra i tak dalej, ale to Cloe była zła. Była wredna i
strasznie wkurzająca. A na dodatek panoszyła się , nie tylko w moim pokoju.
-Co? Powiem
mamie że jesteś samolubna- zagroziła, po
czym uśmiechnęła się triumfalnie.
-A mów sobie co
chcesz ,a tak przy okazji wynocha z mojego pokoju- krzyknęłam , gdy wychodziła
z pokoju. Mimo że Cloe nie miała ochoty to musiała posłuchać .Wiedziała że mam
rację. Zresztą wojnę toczymy od kiedy pamiętam. Wzięłam się za robienie lekcji.
Byłam w trakcie robienia chemii, gdy wtem ktoś zapukał do pokoju.
-Jade, kolacja
gotowa- zakomunikowała mama. Mama była najukochańszą osobą pod słońcem. Bardzo
się o mnie troszczyła. Dbała o mnie, rozumiała mnie. Chociaż czasami nieźle
potrafiłyśmy się pokłócić o błahe sprawy, jak na przykład o pałę z maty czy
nieposprzątany pokój. Albo o to że nie
umyłam naczyń.
-Yyy, dzięki ale
nie mam ochoty- odpowiedziałam.
-No dobra-spojrzała
na mnie wymownie, wyszła i zamknęła drzwi.
Z powrotem
zaczęłam odrabiać prace, gdy wtem zadzwonił telefon-to Yasmin dzwoniła
-Co ona znowu
chce?- zapytałam sama siebie.
Nacisnęłam klawisz
-Hejka, mogę
wpaść?
-No dobra, a to
coś ważnego?- zapytałam. Nie miałam teraz czasu na pogawędki. Musiałam odrobić
lekcje.
-No tak,
zapomniałaś – stwierdziła- musimy
napisać referat z historii, na jutro- dodała z naciskiem na słowa ‘’ na
jutro’’.
-Ok, no tak racja
,dobra wpadnij też z Sashą- powiedziałam od razu, gdy Yasmin mi przypomniała o referacie.
-Jasne, powiem jej.
-Ok, to czekam.-
odpowiedziałam Zapowiada się długa noc
pomyślałam sarkastycznie.
Za ten czas co
czekałam na dziewczyny zajęłam się robieniem pracy domowej z fizyki. Nie było
tego dużo, ale niektóre pytania były bardzo podchwytliwe, więc trochę mi to
zajęło, ale i tak już o 19:30 usłyszałam pukanie do drzwi.
-Kto puka o tej
porze? -zdziwiła się mama. Zawsze tak się zachowywała , kiedy miałam późno
odwiedziny. Ale i tak kochałam moją mamę. Była najcudowniejszą osobą pod
słońcem. Zawsze życzliwa i troskliwa. Czasami potrafiła być uszczypliwa i
wkurzająca, ale i tak ją kochałam. Zaś tata był typowym mężczyzną w średnim
wieku. Miał lekką siwiznę. Nie mówił za często. Ale kochał nas i dbał o nas.
-To Sasha i
Yasmin-odpowiedziałam od razu.
-Czy to nie jest
za późna pora na odwiedziny?- zapytała mama . Chyba była niezadowolona tymi
odwiedzinami.
-My będziemy pisać
referat z historii-wyjaśniłam. Wiedziałam, że mama to zrozumie.
-Acha, no dobra
,ale żeby było mi to ostatni raz- usłyszałam właśnie wtedy kiedy otwierałam
drzwi dziewczynom.
-Wejdźcie-przywitałam
się .
-Dobry wieczór-powiedziały
moim rodzicom którzy oglądali telewizję w salonie.
Weszłyśmy na
piętro , i skręciliśmy prosto do mojego pokoju. Dziewczyny siadły na łóżko.
-Napijecie się
czegoś?- zapytałam.
-No, chętnie, ja
poproszę sok-odpowiedziała Sasha po chwili namysłu.
-A ja
wody-odpowiedział Yasmin.
-Jasne-powiedziałam
i wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach kierując się wprost do kuchni. Weszłam
do kuchni, z lodówki wzięłam sok
pomarańczowy i nalałam do szklanki. Był lodowaty. ’’Ale zimny ,mógłby trochę cieplejszy, jak np. letnia herbata’’
pomyślałam. Dziewczyny piły zawsze pomarańczowe. A ja z czarnych porzeczek.
Otworzyłam szafkę. I spotkała mnie
niespodzianka. Sok się skończył. Zapewnie Cloe go wypiła pomyślałam zła. Ona
jest po prostu wredna .Myśl o tym doprowadzała mnie do wściekłości. Nagle
zmarszczyłam brwi. Poczułam coś … jakby cała złość skoncentrowała się w mojej dłoni. To było
niesamowicie śmieszne uczucie- prawdziwe mrowienie. Spojrzałam na soki stojąc na blacie. Parowały i bulgotały. Wyglądały jak
czarodziejskie napoje. Co się stało? Pomyślałam zdziwiona. Wzięłam ścierkę i
postawiłam je na tacce. Weszłam do
pokoju, na pewno muszę powiedzieć o tym dziewczynom.
-Słuchajcie, nie
uwierzycie, ale sok jest gorący- zaczęłam od razy, gdy tylko położyłam sok na
szafce nocnej.
-Jade, no i co z
tego? -zapytała Sasha zdziwiona. Dziewczyny spojrzały na soki. Zdziwiły się .
-To z tego, że ja
nic nie robiłam, nie podgrzewałam! Nie wierzycie mi?- krzyknęłam zirytowana. Nie podobała mi się ta sytuacja.
-Wierzymy ci, ale nie
żartuj- odpowiedziały po chwili, z wahaniem. Zapewnie nie wiedziały, czy brać
moje słowa na poważnie, czy nie.
-Słuchajcie, ja
nie żartuję. Naprawdę, nic nie robiłam z tym sokiem-powiedziałam szczerze.
-Czyli chcesz
powiedzieć że masz jakieś
nadprzyrodzone, magiczne moce? -zapytała Yasmin i się zaśmiała. Nie wierzyła w
to. Ja zresztą też.
-Nie wiem-
zająknęłam się – ja nic z tego nie kapuję .
-Fajny żart, ale
musimy zabrać się za pisanie tego referatu, no chyba że chcemy dostać pałę z
histy- powiedziała Sasha . Ona najwyraźniej też mi nie wierzyła. Wzruszyłam
ramionami. To że miałam mieć moce, wydawało mi się strasznie dziecinne i
wyjątkowo śmieszne. Przecież ja byłam zwyczajną nastolatką. A ten przypadek
pewnie da się jakoś logicznie wytłumaczyć.
-Ok, to zabieramy
się do pracy- zakomendowałam po chwili.
Pisałyśmy już
dobrą godzinę. Siedziałyśmy na podłodze
w moim pokoju. A dookoła nas była sterta książek, z których korzystałyśmy . Oraz
włączony laptop. Już dawno zapomniałam o wypadku z sokiem. Nagle, w pewnym
momencie usłyszałam ‘’Ten referat to
jakiś koszmar’’ powiedziany głosem
Sashy.
-Mówiłaś coś?
-zapytałam Sashe zdezorientowana. Wydawało mi się że usłyszałam jej głos. Ale
może to były tylko omamy, spowodowane zbyt długim siedzeniem przy książkach.
-Nie ,a co?
-odpowiedziała Sasha zdziwiona, pewnie moim zachowaniem.
-Nic, wydawało mi
się że mówiłaś że ten referat to jakiś koszmar? Tak? - zapytałam. Ja również
nie wiedziałam co jest grane.
-Jade, wydaje mi
się że jesteś za bardzo przemęczona-odpowiedziała Yasmin po chwili.
-Ale ja tak
pomyślałam-odpowiedziała dziwnym, niepewnym głosem Sasha. Jakby się bała co to
oznacza.
-Że co?- zdziwiła
się Yasmin.
-Tak, ja to właśnie
myślałam-powiedziała już nieco głośniej Sasha.
-A ja to
usłyszałam-odpowiedziałam ze zdziwieniem.
Tu dzieją się naprawdę dziwne rzeczy.
-Ale jak to jest
możliwe ?-dopytywała się Yasmin.
-Nie wiem ale
mówię wam, tu się dzieje coś dziwnego i bardzo podejrzanego-powiedziałam z niepokojem
,że dziwne zjawiska dotyczą nas wszystkie. Czułam, że to nie wszystko, że jest
jakiś ciąg dalszy.
-Hej, ja też
właśnie coś usłyszałam-odpowiedziała Yasmin po chwili.
-Hej, ja też ale
która to robi?- rzekła Sasha. Zastanowiłam się chwilę. I właśnie wtedy doznałam
olśnienia.
-Ja nie wiem, ale
mam pomysł ,niech któraś nas coś pomyśli ,a jedna niech sobie rozkażę, żebyśmy
tych myśli nie słyszały, ok?- zapytałam. Wiedziałam że ten pomysł jest dość
kiepski, ale nie umiałam wymyślić coś innego. Nie wiedziałam czy to coś pomoże,
ale aż tak wcale głupim pomysłem się to nie wydawało.
-Dobra-odpowiedziały
jednocześnie jak jakieś dwie bliźniaczki z filmu
Spróbowałyśmy najpierw
ze mną, ale u mnie nici, a potem z Sashą, ale też nic, później z Yasmin .I to u
niej zadziałało!
-Czyli to ty
jesteś radiem?- powiedziałam próbując zażartować. Ale jakoś nie byłam już w
takim nastroju. I wtedy przypomniało mi się
,że życie to pasmo niespodzianek. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę, co
to oznacza.
-Ale jak to
możliwe? -dopytywała się ciągle Yasmin.
-Nie wiem, ale
musimy to odkryć, ja np. umiem zrobić to-powiedziałam i skoncentrowałam się na
wodzie Yasmin. Na początku nic się nie działo, ale po chwili woda zaczęła
bulgotać.
-Widzicie,
wystarczy że o tym pomyśle i już-powiedziałam pewna tego co się dzieje. Nagle
powiał wiatr z otwartych okien. Brrr, zimno pomyślałam .
-Yyy…Jade mogłabyś
nie robić nam lodów-odpowiedziała Sasha ze zdziwieniem.
-Hmm..że co?-
powiedziałam wytrącona z zamyślenia.
-No zrobiłaś nam
lody, spójrz- wyjaśniła Sasha i pokazała na stolik, gdzie były teraz dwa
zamarznięte szklanki z piciem.
-Że co, że to moja winna?- zapytałam na maksa
zaskoczona.
-No wiesz, można to
sprawić-odpowiedziała Yasmin
-Dobra-znowu
skoncentrowałam się na wodzie w szklankach. Chciałam żeby się roztopiły-i się
rzeczywiście roztopiły. Potem chciałam żeby zamieniło się to w lód- i tak jak
za pierwszym razem zadziałało, tylko że tym razem woda zamarzła.
-Ale numer-wciąż
nie umiałam w to uwierzyć . Jeśli jeszcze kilka minut nie wierzyłam w magię, to
teraz uwierzyłam– posiadałam magiczne zdolności. ’’To niesamowite’’ pomyślałam.
Ale i jednocześnie przerażające.
-Tak,
rzeczywiście, niezły numer-odpowiedziała Sasha
-Słuchajcie, nikt
nie może się o tym dowiedzieć, zrozumiałyście- zapytała Yasmin cicho. Ale
wyczuwało się od niej pewność siebie.
-Tak, jasne, kiedy
ktoś się o tym dowie skończymy w Wariatkowie lub jak Króliki Doświadczalne-odpowiedziała
jej Sasha.
-Tak, Yasmin ma
racje-powiedziałam do dziewczyn
-Słuchajcie,
dobrze, nikomu o tym nie mówicie, przez następne kilka dni uczymy się
kontrolować nasze moce. Musimy się dowiedzieć jak to działa. A teraz o ile nie
chcemy dostać pały z historii to skończmy ten referat, dobra, pogadamy o tym
jurto- zaproponowała Yasmin
-Ja się z tym
zgadzam-odpowiedziałam. Dalej byłam nieco oszołomiona naszym odkryciem.
-Ja też-
przytaknęła Sasha.
I zaczęłyśmy dokańczać ten
referat. Skończyłyśmy przed 9:30. Umówiłyśmy się że dziewczyny przyjdą do mnie
jutro rano na śniadanie i że wtedy o tym pogadamy. Po tym jak dziewczyny poszły
ja naszykowałam się do szkoły i poszłam pod prysznic. Wyszłam z łazienki i
spojrzałam w lustro. Nie byłam nie wiadomo jak ładna, ale też wcale nie
wyglądałam jak potwór z Loch Ness. Nawinęłam pukiel włosów na palec i jeszcze
raz spojrzałam na swoją bliźniaczkę w lustrzanym odbiciu. Czy byłam ładna?
Według mnie – nie. Uważałam że byłam zwyczajna. Byłam szczupła, miałam 1,65 cm.
Miałam długie, gęste, ciemne, lekko falowane włosy sięgające aż do pasa, które
spływały na moje ramiona jak rzeka czekolady. Moja skóra była mocno opalona,
miałam złocisto brązowe iskrzące się oczy. Ludzie mówili że moje oczy są
poważne, a zarazem wyrażają inteligencje . Nie wiedziałam, ile w tym było
prawdy. Posiadałam też gęste i długie
rzęsy , dzięki czemu nie musiałam używać tuszu. Byłam też zadowolona ze swojej
cery, ponieważ moja skóra była gładka i nigdy nie miałam pryszczy. Weszłam do
pokoju, a później do łóżka. Za nim udało mi się zasnąć, myślałam o naszych
zdolnościach. Po co to wszystko? Jak mamy je kontrolować? A przede wszystkim
skąd one się wzięły, no bo przecież nie z powietrza! A co jeśli te moce są
dziedziczone? A może nie tylko my mamy te moce? Ale nie brak odpowiedzi na moje
pytania był najgorszy. Ja panicznie się bałam tych mocy. Nie wiedziałam jak one
działają. A co jeśli komuś przez przypadek zrobię krzywdę? Tak długo nad tym myślałam
że w końcu zasnęłam , ale i tak nie spałam dobrze, ponieważ śnił mi się koszmar
.Śniło mi się że w Malibu były nie wyjaśnione morderstwa. I że do Malibu
przybył blady ,przystojny i tajemniczy chłopak, miał chyba ok.17 lat. I że to
on zabijał, ale zabijał poprzez picie krwi! Bo chłopak pochylał się nad piękną,
młodą wystraszą dziewczyną. I pił jej krew ! Coś mi podpowiadało że skoro on pije
krew jest wampirem. Ale przecież to
niemożliwe, prawda? Takie rzeczy nie istnieją. Występują tylko w tych
powieściach dla nastolatek. Mimo , że to wiedziałam coś w moim umyśle
podpowiadało , że to może wcale nie jest do końca prawdą.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)